Damian Kądzior

i

Autor: Cyfrasport Damian Kądzior

Damian Kądzior: Złamany nos to nie tragedia

2020-07-15 18:02

Damian Kądzior (28 l.) ma za sobą wyjątkowy sezon. Został wybrany najlepszy piłkarzem Dinama Zagrzeb, z którym sięgnął po drugie z rzędu mistrzostwo. Jednak rozgrywki zakończyły się dla niego koszmarnie. Złamano mu nos w dwóch miejscach, miał wstrząśnienie mózgu. - Ta moja kontuzja to „agrafka”, czyli drobnostka. Traktuję ten cały wypadek, że nic się nie wydarzyło. Dobrze, że nie złamałem nogi. To dopiero byłby dramat. Żartuję, że nos do wesela się zagoi. A wesele już za mną - uśmiecha się reprezentant Polski.

„Super Express”: - Ostatni mecz z Hajdukiem Split (2:3) w lidze zakończył się dla ciebie fatalnie. Co się dokładnie stało?
Damian Kądzior: - Na początku drugiej połowy zderzyłem się z przeciwnikiem. To był przypadek. Upadłem, straciłem przytomność. Dostałem kolanem w twarz. Zamroczyło mnie. Jak po dwóch dniach pojechałem do klubu to koledzy opowiadali, że wtedy nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Uderzenie musiało być mocne. Zostałem zmieniony, bo w takim stanie nie nadawałem się do gry.

- Co było dalej?
- Od razu trafiłem do kliniki. Zrobiono mi badania. Okazało się, że doznałem wstrząśnienia mózgu i mam złamany nos. I to w dwóch miejscach. Wróciłem do domu ok. trzeciej w nocy. A następnego dnia miałem zabieg. Nos został nastawiony. Żartuje sobie, że teraz wiem co czują bokserzy po ciosach, które przyjmują. Dla nich takie urazy to nic.

Kamil Glik znalazł nowy klub! Teraz wszystko zależy od nich

- Jak się czujesz?
- Przyznaję, że dwa dni były dla mnie bardzo ciężkie. Nie spałem, bo jednak bolało mnie dość konkretnie. Wszystko było świeże. Teraz jest już dobrze. Nawet leków przeciwbólowych nie chcę brać. Klub dał mi dziesięć dni wolnego. Za moment koniec sezonu, zostały dwa mecze i nie ma sensu ryzykować pogłębieniem urazu. Mam wracać do zdrowia. Na początku podczas pochylania głowy czułem ból. Ale teraz nic złego się nie dzieje. Nie mam zawrotów.

- Będziesz zamawiał maskę, aby chronić twarz?
- Na razie nie ma takie potrzeby, bo tak jak mówię, to już finisz rozgrywek. Ale jak zaczniemy trenować, to zapewne nie obejdzie się bez niej. Na razie mogę pojeździć rowerem, pójść na siłownię i wykonywać ćwiczenia tak, aby nie narażać twarzy. Teraz wracam do Polski. Odpocznę, nabiorę pozytywnej energii, złapię świeżego oddechu, bo w tym sezonie mocno pracowałem. Nie opuściłem żadnego treningu. W tym moim nieszczęśliwym wypadku zostałem wcześniej wysłany na zasłużony urlop. Zobaczymy, jak się ten mój uraz będzie się goił.

Legia z wielkimi wzmocnieniami przed Ligą Mistrzów? Najnowsze doniesienia z Ł3 [SUPER SPORT]

- Kiedy wracasz do Chorwacji?
- W klubie mam się stawić 25 lipca. Gramy z Varażdinem w ostatniej kolejce i otrzymamy złote medale za wywalczenie mistrzostwa Chorwacji. To mój drugi tytuł. Mam za sobą dobry rok. Jestem z tego dumny. Do szczęścia brakuje mi tylko tego, że nie udało mi się zdobyć Pucharu Chorwacji.

- Będą premie za mistrzostwo?
- Tak, ale w Chorwacji specjalne bonusy dostaje się za sukcesy w europejskich pucharach. Tu panuje podejście, że obowiązkiem Dinama jest wygrywanie ligi w każdym roku. Klub wszystko płaci w terminie. Nie zdarzyło się, żeby były poślizgi w wypłatach.

- Zostałeś uznany najlepszym graczem Dinama. W lidze miałeś po 10 goli i asyst. Masz satysfakcję?
- W poprzednim sezonie byłem najlepszy w klasyfikacji asyst. W tym jest liderem, ale teraz przez kontuzję opuszczę dwa mecze, więc już nie poprawię wyniku. Jestem taki, że chcę więcej i więcej. We wszystkich rozgrywkach miałem 13 goli i 11 asyst. Gdyby ktoś przed startem ligi powiedział mi, że będę miał tak dobre statystyki, to pewnie złapałbym się za głowę i pomyślał: co on mówi. Ale jednak to prawda.

KAPITALNE gole w grupie spadkowej Ekstraklasy [WIDEO]

- W trakcie sezonu przedłużyłeś umowę. Czujesz się doceniony?
- Tak, bo dzięki grze w Dinamo spełniam marzenia. Tutaj zbudowałem swoją pozycję. Podpisując nowy kontrakt władze klubu pokazały, że doceniają moją osobę i mój wkład w wyniki. Miałem możliwość występów w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy.

- Masz ważny kontrakt, ale słychać głosy, że możesz odejść. Jak do tego podchodzisz?
- Na spokojnie. Dinamo ma zapewne na mnie plan biznesowy. Moje poprzednie decyzje transferowe były trafione. Zawsze kierowałem się sercem. Patrzyłem na to, czy mam szansę w danym klubie się rozwinąć. Nie przeliczałem wszystkiego na pieniądze. I teraz będzie tak samo.

- Zapytałem o ewentualny transfer nieprzypadkowo. W ostatnim okresie dużo zmian w Dinamie.
- To prawda. Odszedł trener Nenad Bjelica, któremu tak dużo zawdzięczam. Obniżone nam zarobki. Nastał nowy trener, którego już nie ma z nami. Teraz szkoleniowcem jest dyrektor. Zobaczymy, jak to się ułoży. A transfer? Jeśli ma być, to będzie.

Transferowa ofensywa Lecha Poznań. Szwedzki napastnik będzie gwiazdą Ekstraklasy?

Źródło: Damian Kądzior: Złamany nos to nie tragedia