- Kiedy Justynka przyjeżdżała do domu, wszędzie było jej pełno. Śpiewała, śmiała się, a teraz dom jest bez niej taki pusty... – wspominała w 2015 r. w rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu" 84-letnia wówczas babcia białostoczanki Justyny Moniuszko.

Justyna Moniuszko była stewardesą na pokładzie rządowego Tu-154.

Tak wygląda grób tragicznie zmarłej Justyny Moniuszko.

Do największej tragedii w historii współczesnej Polski doszło 10 kwietnia 2010 roku. Piloci Tu-154 próbowali wylądować na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. Nikt nie przeżył katastrofy. Zginęło 96 osób. Wśród ofiar był prezydent RP Lech Kaczyński ze swoją małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, parlamentarzyści, przywódcy sił zbrojnych, przedstawiciele środowisk kombatanckich, duchowni.

Pochodząca z Białegostoku stewardesa Justyna Moniuszko była jedną z najmłodszych ofiar katastrofy smoleńskiej. W chwili śmierci miała niespełna 25 lat.

W 2006 r. została pierwszą w historii Miss Politechniki Warszawskiej, zdobywając jednocześnie tytuł Miss Publiczności.

– Jej uroda zewnętrzna szła w parze z jej pięknem duchowym – żegnał ją w 2010 r. kapłan podczas pogrzebu.

Została pochowana w ceremoniale wojskowym na cmentarzu miejskim w swoim rodzinnym mieście. Spoczywa w jednej mogile ze swoim ojcem, który zmarł cztery lata po niej.

"Zginęła w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem" - taki napis znajduje się na jej grobie.

Służba w rozwiązanym po katastrofie smoleńskiej 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego oraz praca stewardesy na pokładzie rządowego "tupolewa” miały być jedynie początkiem jej świetnie zapowiadającej się kariery.