"Póki co, nikt nie chowa się po piwnicach". Mieszkańcy przygranicznych wsi komentują rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad-25

2025-09-14 15:28

Rosyjsko – białoruskie manewry wojskowe "Zapad 25" odbywają się zaledwie kilka kilometrów od polskiej granicy. W ogólnopolskich mediach wrzawa, politycy ostrzegają, eksperci analizują. A jak reagują ci, którzy mieszkają najbliżej? W podlaskich wsiach Nowe Leśne Bohatery, Stare Leśne Bohatery, Sołojewszczyzna i Wołkowce nikt nie panikuje. – Człowiek się przyzwyczaja do wszystkiego. Do granicy też – mówią mieszkańcy.

Białystok SE Google News

W telewizji straszą, a ja patrzę za okno i widzę to samo co zawsze: pole, krowy i pies na podwórku – mówi z uśmiechem pan Andrzej z Nowych Leśnych Bohaterów. – Jakby człowiek miał się zadręczać polityką, to by zwariował.

Czasem, gdy Białorusini ćwiczą na swoim poligonie, słychać huk i serie strzałów. – Ale teraz od dawna cisza i spokój. Może jeszcze nie zaczęli tu ćwiczyć? Do granicy mamy kilometr, może mniej. Co niedziela słychać dzwony z kościoła w białoruskiej wiosce Hołynka. To jakby się coś działo, słyszelibyśmy - opowiadają.

W Sołojewszczyźnie ludzie mówią, że większym problemem niż manewry jest codzienność. – Trzeba zasiać, zebrać, w sklepie ceny rosną, prąd drogi – wylicza gospodarz z Wołkowców. – Granica jest tu od zawsze, czasem coś się dzieje, czasem spokojniej. My patrzymy na swoje.

Czytaj też: Gdzie znaleźć schronienie na wypadek wojny? Mapa schronów w Polsce

Wbrew temu, co słychać w radio czy telewizji, atmosfera pod granica jest spokojna. – Może i w Warszawie panika, ale tutaj, póki co, nikt nie chowa się po piwnicach – śmieje się mieszkanka Sołojewszczyzny. – Żyjemy jak zwykle. Czujemy się bezpiecznie. Jest tu dużo naszego wojska, ciągle jeżdzą patrole Straży Granicznej. Zobaczymy, co przyniesie jutro.

- Żadnych strzałów nie słychać. Tylko w telewizji dużo gadają. Jedni drugich straszą. Ja uciekać nie będę, bo i dokąd? A zresztą, co ma być, i co komu sądzone to będzie - mówi nam Andrzej Wuckiewicz (58 l.) z Wołkusza.

– My tu żyjemy jak u Pana Boga za piecem. Cicho, spokojnie, bezpiecznie. A do tego Straż Graniczna i wojsko ciągle patroluje okolicę, to teraz jest może nawet bezpieczniej niż przed kryzysem migracyjnym. Nie słychać tu teraz żadnych wystrzałów ani odgłosów z poligonu. Jakby coś tam robili, to by tu było słychać, bo z mojego podwórka do płotu jest może 800 m - opowiada Tomasz Eksterowicz (44 l.) z wsi Stare Leśne Bohatery.

Miejscowi podkreślają, że granica to dla nich normalność. Przywykli do płotu i do tego, że po drugiej stronie rozciąga się inny świat. A że tam robią manewry? Wojsko, to musi ćwiczyć. Nasi też ćwiczą. 

Nie boimy się bardzo tych manewrów. Ani granicy. Przyzwyczailiśmy się. Nasze pole praktycznie leży pod samym płotem granicznym. Po drugiej stronie nic się dziś szczególnego nie dzieje. W każdym razie niczego nie widać i nie słychać. Może inaczej wygląda to z Warszawy, ale stąd – cisza i spokój - komentują Maria (25 l.) i Kamil (32 l.) Jasińscy z Sołojewszczyzny.

Świętokrzyskie. Ćwiczenia obronne "Gołoborze 2025" w Skarżysku-Kamiennej
Sonda
Czy czujesz się bezpiecznie w Polsce, jeśli chodzi o sprawy obronności i wojskowości?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki