Oskarżony mężczyzna, wówczas funkcjonariusz policji, w jednym z białostockich komisariatów (obecnie jest na tzw. emeryturze mundurowej), był wtedy prywatnie z żoną na imprezie u znajomych. Gdy z niej wyszedł, został zaatakowany przed blokiem. Napastnicy byli przekonani (okazało się to pomyłką), że jest on jedną z osób, które wcześniej naśmiewały się z imienia psa jednego z tych mężczyzn. Zaatakowany nie tylko bronił się, lecz także gonił napastników, bo dwaj z nich zaczęli uciekać, gdy usłyszeli sygnały nadjeżdżających radiowozów (policję zawiadomiła żona funkcjonariusza). Gdy ukryli się w mieszkaniu, napadnięty wyważył drzwi i wdarł się do środka. Tam, według aktu oskarżenia, użył gazu łzawiącego i zaatakował jednego z uciekających przed nim mężczyzn.
Oskarżony od początku nie przyznawał się do takich zarzutów. Status pokrzywdzonych mają w tym procesie obaj mężczyźni, którzy go zaatakowali. Również ojciec jednego z nich, do którego formalnie mieszkanie należy (chodziło o straty materialne związane z uszkodzeniami drzwi). Prokuratura oskarżyła policjanta o "naruszenie czynności ciała lub rozstrój zdrowia" napastników i przekroczenie granic obrony koniecznej, poprzez kontynuowanie tego ataku, gdy oni już uciekli do bloku.
Na początku roku Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie umorzył postępowanie karne, przy jednym z zarzutów - warunkowo, z 2-letnim okresem próby. Prokuratura chciała kary półtora roku więzienia w zawieszeniu i wypłaty zadośćuczynienia pokrzywdzonym. Apelacje złożyła nie tylko obrona, która chce pełnego uniewinnienia, ale też prokuratura i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. To trzeci proces dotyczący wydarzeń ze stycznia 2014 roku; dwa wcześniejsze wyroki były uchylane przez sąd odwoławczy. Orzekając w tej sprawie po raz trzeci Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, iż można mówić jedynie o naruszeniu nietykalności, co jest ścigane z oskarżenia prywatnego. A karalność za takie przestępstwo już się przedawniła; w tym wątku umorzył więc postępowanie. Warunkowo zaś, na dwuletni okres próby, sąd umorzył sprawę dotyczącą uszkodzenia mienia (w czasie wtargnięcia do mieszkania). Oskarżony ma zapłacić 600 zł za szkody oraz koszty postępowania (ustanowienie pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych) sięgające blisko 7 tys. zł.
Zobacz też: Nagła śmierć policjanta Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Podkomisarz Sebastian Duda miał 43 lata
- Działania oskarżonego były ewidentnie odwetowe (...), wcale nie dążył do tego, żeby zatrzymać pokrzywdzonych tylko w tym mieszkaniu zadawał ciosy, rozpylał gaz, dokonał uszkodzenia mienia. W żaden sposób nie możemy mówić ani o obywatelskim zatrzymaniu, ani o usprawiedliwionym przekroczeniu granic obrony koniecznej - powiedziała prokurator Jolanta Wojciuk.
W związku z wydarzeniami z 2014 r., prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia; chodzi o to, że w tej samej sprawie nie można być jednocześnie podejrzanym i pokrzywdzonym. W drugim procesie dwaj mężczyźni, którzy policjanta zaatakowali, odpowiadali za udział w bójce przed blokiem. Zapadły tam wyroki w zawieszeniu, skazani musieli też zapłacić nawiązki na rzecz pokrzywdzonego, którym w tamtej sprawie był policjant. Czytaj też: "Słodki Jezu". Zabójczo przystojny policjant z Bielska Podlaskiego znowu zbiera lajki