Do tego dramatu doszło w jednym z mieszkań w centrum Białegostoku. W środku nocy sąsiedzi usłyszeli płacz małego dziecka. Malec wołał mamę i próbował otworzyć drzwi. Policjanci zjawili się na miejscu i ustalili, że z chłopcem powinna być teraz jego matka, który samotnie wychowuje syna. - Funkcjonariuszom drzwi pomogli wyważyć strażacy, którzy przyjechali na miejsce. Wewnątrz znajdował się przestraszony i zapłakany 4-letni chłopiec. Mundurowi sprawdzając mieszkanie zauważyli, że w zasięgu jego rączek znajdowały się nie tylko pozostawione noże, ale również lekarstwa - informuje oficer prasowy KMP w Białymstoku.
Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, które zbadało chłopca. - W trakcie interwencji funkcjonariusze próbowali dodzwonić się do matki chłopca, jednak nie odbierała telefonu. Gdy po pewnym czasie zgłosiła się do policjantów, okazało się, że była nietrzeźwa. Badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało, że 43-latka ma 1,5 promila - dodaje oficer prasowy. Malec trafił do placówki opiekuńczo-wychowawczej, a jego matka do izby wytrzeźwień. Usłyszała już zarzut narażenia na niebezpieczeństwo lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osoby, nad którą ciąży obowiązek opieki. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.