Sprawa związana jest z edycją marszu sprzed przeszło dwóch lat. Wydarzenie od początku wzbudzało w Hajnówce spore emocje. Upamiętniono bowiem w ten sposób m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 roku spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci. W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego. W dniu przemarszu, 23 lutego 2019 roku, na trasie stanęło kilkadziesiąt osób próbujących go zablokować. Nie dopuściła jednak do tego policja, która szczelnym kordonem oddzieliła protestujących od uczestników marszu, gdy ci przechodzili obok. Ostatecznie do sądu trafiły wnioski o ukaranie kilkudziesięciu osób obwinionych o naruszenie przepisów Kodeksu wykroczeń. W sprawie, w której zapadł dziś prawomocny wyrok uniewinniający, chodziło m.in. o zarzuty tamowania lub utrudniania ruchu na drodze publicznej. W ubiegłym roku hajnowski sąd rejonowy sześć obwinionych o to kobiet skazał na grzywny po 200 złotych. Obrońca złożył apelację w sprawie całej szóstki, wnioskując o uniewinnienie.
Rozprawa odwoławcza odbyła się w poniedziałek (19 kwietnia 2021 roku) i tego dnia zapadł też wyrok. Przewodniczący składu orzekającego nie wydał zgody na obecność dziennikarzy na sali rozpraw ze względu na obostrzenia wynikające z pandemii koronawirusa. W Sądzie Okręgowym w Białymstoku to przewodniczący składu orzekającego każdorazowo decyduje, czy obecność mediów jest możliwa, biorąc pod uwagę wielkość danej sali rozpraw i liczbę uczestników procesu. Sędzia Dariusz Gąsowski, rzecznik SO w Białymstoku, przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że sąd oparł swoje orzeczenie na podobnej argumentacji, jak wcześniejsze składy orzekające tego sądu w tożsamych sprawach dotyczących marszu w Hajnówce, gdy w postępowaniu odwoławczym zapadały prawomocne wyroki uniewinniające.
- Mamy tutaj całkowitą jednolitość kierunku orzekania. Uznajemy, że stopień społecznej szkodliwości tych zachowań nie uzasadnia tego, by traktować je jako czyny karalne i zasługujące na pociąganie do odpowiedzialności karnej tych osób - podsumował Dariusz Gąsowski.