Na drogach wyjazdowych z miasta policjanci ustawili wtedy blokady, uruchomiono procedurę Child Alert, a do akcji poszukiwawczej włączono śmigłowiec. Pościg trwał ponad dobę. Z ustaleń śledczych wynika, że po nocy spędzonej w aucie pomiędzy porywaczami doszło do kłótni i wspólnik Cezarego R., Łukasz K., spryskał go gazem łzawiącym. Kobieta z córką wykorzystały nadarzająca się okazję, uciekły i odjechały z przypadkowo spotkanym kierowcą. Jeszcze w tym samym dniu policjanci zatrzymali sprawców uprowadzenia.
Sprawa Łukasza K. zakończyła się skazaniem go na rok więzienia za współudział w przestępstwie. Proces Cezarego R. rozpoczął się dopiero w miniony wtorek 23 czerwca w Sądzie Rejonowym w Białymstoku. Mężczyzna odpowiada za dwa przestępstwa: zamontowanie w samochodzie żony lokalizatora gps i śledzenie jej poczynań oraz bezprawne pozbawienie wolności żony i córeczki. Na pierwszej rozprawie nie stawili się ani oskarżony, ani pokrzywdzona.
Sędzia Alina Dryl (56 l.) odczytała z akt wersję zdarzeń przedstawioną przez Cezarego R. w śledztwie. Mężczyzna nie przyznał się do winy. W zeznaniach twierdził, że zrobił to dla dobra rodziny, by znów wszyscy mogli zamieszkać razem, jak dawniej, w ich domu w Niemczech.
Polecany artykuł:
Mówił też, że to jego żona w 2017 r. złamała prawo, porwała i wywiozła ich córeczkę z Niemiec, a on obawiał się o los Amelki, bo – jego zdaniem – w rodzinnym domu pani Natalii mogło dochodzić do przemocy. Zaprzeczył także, że podczas porwania był wobec żony i córki brutalny.
– Natalia nie krzyczała, nie stawiał oporu, cały czas była „wyluzowana”, a ja jestem zadowolony, że mogłem spotkać się z Amelią. Córka nie przeżywała tego jako traumy, była zadowolona, że mogła ze mną porozmawiać, przytulić się, pocałować. Nic nikomu się nie stało – tłumaczył Cezary R. śledczym.
Kolejna rozprawa planowana jest w sierpniu. 37-latkowi grozi nawet 5 lat więzienia.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj!