Do przestępstw doszło w ciągu kilku miesięcy 2020 roku. Najpoważniejsze zostało opisane w akcie oskarżenia jako przygotowania do wzięcia zakładnika (córki lekarza), by dostać za to okup. Mężczyzna kupił telefon komórkowy i kartę, którą zarejestrował na fikcyjne dane i wysyłał do lekarza wiadomości z żądaniem zapłaty 2 mln zł i groźbami, że jeśli nie zapłaci – dojdzie do porwania. - Wszystko zaczęło się, gdy pokrzywdzony otrzymał SMS-a z mrożącą krew w żyłach informacją: "Jeśli w ciągu 48 godzin nie przygotuje 2 milionów, jego małoletnie dziecko zostanie porwane" - informował wtedy rzecznik prasowy CBŚP. - O tym, że autor wiadomości nie żartuje, świadczył fakt, że wiedział m.in. jak ma na imię dziecko pokrzywdzonego.
Chciał po 2 miliony złotych od lekarza i Kościoła
Lekarz, który był prowadzącym ciążę partnerki 26-latka, zawiadomił policję, która ustaliła i zatrzymała podejrzanego. Zbierając dowody, śledczy znaleźli w telefonie mężczyzny e-maile wysłane do Archidiecezji Białostockiej, potem połączyli z nim jeszcze oszustwo związane z jego pracą w hurtowni kwiatów. Według ustaleń śledczych, przy obu próbach szantażu 26-latek domagał się po 2 mln zł. Od Kościoła za to, że nie nagłośni w mediach rzekomych przestępstw seksualnych duchownych, w przypadku lekarza – że odstąpi od zamiaru uprowadzenia jego małego dziecka.
Prokuratura zarzuciła też oskarżonemu dwa inne przestępstwa polegające na przywłaszczeniu mienia i pieniędzy. Chodziło o kwiaty i straty białostockiej hurtowni (gdzie był wtedy zatrudniony) oraz dwóch kwiaciarni, przekraczające łącznie 12 tys. zł. Chciała kary łącznej dwóch lat i ośmiu miesięcy więzienia. Obrona chciała kary łagodniejszej, bez konieczności pobytu w więzieniu. Argumentowała, że oskarżony przyznał się, wyraził skruchę i przepraszał, w przypadku archidiecezji doszło do pojednania się przed sądem.
Sąd Okręgowy w Białymstoku jako pierwsza instancja nieprawomocnie skazał oskarżonego na rok i cztery miesiące więzienia bez zawieszenia. Sąd drugiej instancji prawomocnie skazał mężczyznę na dwa lata i osiem miesięcy więzienia. Sąd uznał, że była to próba tzw. wymuszenia rozbójniczego, gdy sprawca posługuje się groźbą zamachu na życie bądź zdrowie dziecka.