Do przestępstw doszło w 2020 roku. Najpoważniejsze zostało opisane w akcie oskarżenia jako przygotowania do wzięcia zakładnika (córki lekarza), by dostać za to okup. Piotr K. kupił telefon komórkowy i kartę, którą zarejestrował na fikcyjne dane i wysyłał do lekarza wiadomości z żądaniem zapłaty 2 mln zł i groźbami, że jeśli nie zapłaci - dojdzie do porwania. Lekarz (okazało się, że był prowadzącym ciążę partnerki 26-latka) zawiadomił policję, która ustaliła i zatrzymała podejrzanego. Zbierając dowody śledczy znaleźli w telefonie mężczyzny maile wysłane do Archidiecezji Białostockiej, potem połączyli z nim jeszcze oszustwo związane z jego pracą w hurtowni kwiatów. - To był bardzo ciężki dla mnie czas, początek pandemii, wpadł mi tak bardzo głupi pomysł do głowy - tłumaczył się mężczyzna.
Oskarżał Kościół
Według ustaleń śledczych, przy obu próbach szantażu 26-latek domagał się po 2 mln zł. Od Kościoła za to, że nie nagłośni w mediach rzekomych przestępstw seksualnych duchownych, w przypadku lekarza - że odstąpi od zamiaru uprowadzenia jego małego dziecka. Prokuratura zarzuciła też oskarżonemu dwa inne przestępstwa, polegające na przywłaszczeniu mienia i pieniędzy. Chodziło o kwiaty i straty białostockiej hurtowni (gdzie był wtedy zatrudniony) oraz dwóch kwiaciarni, przekraczające łącznie 12 tys. zł.
W kwietniu przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zapadł wyrok roku i czterech miesięcy więzienia, ale został zaskarżony przez wszystkie strony procesu. Młody mężczyzna spędzi w więzieniu 2 lata i 8 miesięcy. Sędzia Sławomir Wołosik zwracał uwagę na wyjaśnienia mężczyzny, który w śledztwie mówił o swojej trudnej sytuacji materialnej, która nie pozwalała mu na samodzielny zakup mieszkania czy domu. "Dążenie do poprawy własnej sytuacji majątkowej nie może odbywać się kosztem krzywdy innych osób" - mówił sędzia.