Białystok i białostoczanie oczywiście przeżyją bez Burger Kinga. Nie o to chodzi. Prędzej czy później usłyszymy, że w którejś z galerii otwierają lub przy jakiejś ulicy budują kolejną restaurację. Chodzi o to, żeby to było coś NOWEGO, a nie kolejnego. W Białymstoku jest 5 restauracji McDonald’s (kolejny już powstaje) i tyle samo restauracji KFC. Nowy gracz na rynku fastfoodów w Białymstoku wprowadziłby nieco różnorodności i rozbiłby monopol dwóch marek. Byłby to też jedyny Burger King w woj. podlaskim, co na pewno docenią turyści przyjeżdżający do nas z innych miejscowości na Podlasiu.

Potwierdzają to wszystkie internetowe sondy, które dotychczas przeprowadziliśmy. Białostoczanie chcą mieć w pobliżu swojego miasta lotnisko, z którego mogliby polecieć na drugi koniec Polski, do pracy w Anglii czy Belgii, czy na urlop do Portugalii. Pomijam w tej chwili wątpliwości, czy powstanie dużego portu lotniczego w okolicach Białegostoku w ogóle ma sens z finansowego punktu widzenia.

Fakty są takie, że w tej chwili mieszkańcy woj. podlaskiego muszą jeździć autokarem lub pociągiem do Warszawy i stamtąd jechać jeszcze na lotnisko. Być może problem zostanie rozwiązany poprzez budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego: co zapewni mieszkańcom Białegostoku szybszy dojazd pociągiem do stolicy i bezpośrednie połączenie kolejowe z CPK.

Chociaż w Białymstoku nie brakuje sklepów meblowych (i to dużych), to jednak spora część białostoczan jeździ po meble aż 180 kilometrów. Przeglądając media społecznościowe czy wsłuchując się w rozmowy białostoczan można odnieść wrażenie, że potrzeba istnienia w stolicy Podlasia sklepu tego szwedzkiego producenta jest porównywalna z potrzebą zbudowania portu lotniczego. Na ul. Produkcyjnej znajduje się co prawda punkt odbioru zamówień składanych przez internet, ale to przecież nie to samo. Prawda?

Zobacz też: Białystok. Chodziło o NAGIE zdjęcia. Młode kobiety zaprosiły 24-latka do domu. Mężczyzna przeżył piekło [FOTO]