Polecany artykuł:
Sławomir Wasilewski pochodzi ze stolicy Białorusi - Mińska. Przyznaje, że do gry na ulicach Białegostoku zmusiła go trudna sytuacja w jego rodzinnym kraju.
- Lata 90. były bardzo ciężkie na Białorusi. Nie było pracy a trzeba było za coś żyć. Trzeba było podjąć się każdej pracy, jaka była - wspomina - Jeszcze przed pójściem do wojska, ukończyłem konserwatorium muzyczne. Moja mama powiedziała mi, żebym uczył się grać bo to „drugi chleb”. Straciłem pracę i nie mogłem znaleźć żadnej innej. Pomyślałem, że skoro mam swój „Bajanczik” (akordeon), umiem grać i śpiewać to trzeba byłoby zrobić z tego jakiś pożytek. Jest to moja pasja, gra sprawia mi radość.
Od kilku lat pan Sławomir cieszy się sporą popularnością w Białymstoku. Gra na różnych wydarzeniach publicznych. Ma też swoich fanów, którzy zapraszają go na prywatne imprezy.
- Wiem, że mam nawet swój fanpage na Facebooku. Stworzyli go moi znajomi. W lipcu minie 21 lat, od kiedy gram na tej ulicy. Jestem tutaj lubiany, niektórzy biorą mój numer telefonu i chcą, żebym zagrał im na różnych imprezach. Zdarzało się nie raz, że grałem na czyimś weselu, chrzcinach czy urodzinach.
>>> Nowy żłobek na Wygodzie. Pomieści ok. 200 najmłodszych białostoczan
Pan Sławomir jest łączony przede wszystkim z ulicą Suraską, ale nie jest to jedyne miejsce w którym możemy słuchać jego gry na akordeonie.
- Bywa, że gram jeden dzień w Hajnówce, a następnego dnia w Bielsku Podlaskim, jednak już dawno tam nie byłem. Jeżdżę tam kiedy znajdę czas. Teraz gram przeważnie tutaj, w Białymstoku.
Po tylu latach spędzonych na białostockich ulicach nie sposób było nie zapytać o zmiany, jakie zachodzą zarówno w mieście, jak i w samych ludziach.
- Kiedy zaczynałem tutaj grać, na rynku był park. Było dużo zieleni i bardzo dobrze mi się wtedy grało. Wiele się zmieniło, jednak zmiany są zawsze dobre - mówi pan Sławomir - Na lepsze zmienili się też ludzie.
- Chciałbym aby wszystkim żyło się dobrze, żeby każdy miał pracę, która sprawia przyjemność. Chciałbym też, żeby ludzie byli dobrzy i długo żyli. Żeby byli normalni - kończy muzyk.
Tekst przygotował Piotr Gierasimczyk, absolwent kulturoznawstwa.