"Jeszcze nigdy tak się nie bałam". Mieszkańcy Krynek przy granicy z Białorusią z niepokojem patrzą w górę

Niepokój i strach zawisły nad Krynkami w województwie podlaskim – miasteczkiem leżącym tuż przy granicy z Białorusią. Po ostatnich atakach dronów na Polskę mieszkańcy Krynek żyją w napięciu, patrzą w niebo i zastanawiają się, co przyniesie kolejny dzień.

Białystok SE Google News

Człowiek wychodzi z domu, a pierwsze co robi, to zerka w górę. Czy to ptak, czy już coś leci z tamtej strony? - mówi nam pani Beata (32 l.), mieszkanka Krynek. – Jeszcze nigdy tak się nie bałam.

W sklepach, na ulicy, w kolejkach do apteki – rozmowy krążą wokół jednego tematu: wojny i zagrożenia ze wschodu. Ludzie boją się, że sytuacja wymknie się spod kontroli. – Jak tak dalej pójdzie, to my, w Krynkach, zobaczymy Rosjan jako pierwsi – dodaje pan Wojciech (33 l.). Młodsi mówią o ewakuacji i o tym, co trzeba mieć spakowane do plecaków, starsi pamiętają jeszcze wojenne opowieści rodziców i dziadków. Atmosfera gęstnieje. – Tutaj każdy wie, że jesteśmy na pierwszej linii. To już nie jest coś, co oglądamy w telewizji. To dzieje się tu, obok nas - opowiadają mieszkańcy Krynek.

Choć na ulicach Krynek życie toczy się jak zwykle – dzieci idą do szkoły, ludzie do pracy – w powietrzu unosi się niewidzialny ciężar. Każdy kolejny dźwięk nad głową sprawia, że serce bije szybciej.  Mieszkańcy wierzą, że wojsko i służby ich ochronią, ale nie ukrywają: granica jest coraz bardziej niebezpieczna, a oni – najbardziej bezbronni.

Rosyjskie drony w nocy z wtorku na środę (9.09/10.09) naruszyły polską przestrzeń powietrzną i zostały zestrzelone przez wojsko. Obecnie trwają poszukiwania i lokalizacja miejsc możliwych upadków dronów. - Jest niepokój, może nawet strach. Mieszkamy przy samej granicy, nie dalej niż kilometr. Czuję, że zagrożenie jest realne. Na obrzeżach miasteczka postawiono zapory przeciwczołgowe, teraz te drony. To daje do myślenia. Staram się być dobrej myśli, ale zdaję sobie sprawę, że Rosjanie mogą dalej nas straszyć, a przez bliskość granicy coś złego może się tu wydarzyć - opowiada Julianna Sienkiel (33 l.).

Na terytorium naszego kraju znaleziono do tej pory 7 dronów i 1 szczątki pocisków:

  • Cześniki - 1 dron
  • Czosnówka - 1 dron
  • Wyryki - 1 dron (uszkodzony budynek, uszkodzony samochód)
  • Krzywowierzba-Kolonia - 1 dron
  • Wyhalew - 1 szczątki pocisku niewiadomego pochodzenia
  • Wohyń - 1 dron
  • Mniszków - 1 dron
  • Olesno - 1 dron

Zobacz też: Przesmyk suwalski. Dlaczego ten wąski pas ziemi jest kluczowy dla NATO?

"Jesteśmy testowani"

- To skandal, że tak długo nie reagowaliśmy na wcześniejsze incydenty. Przecież drony i balony wlatywały już wcześniej. Rosjanie zobaczyli brak zdecydowanych działań i zaczęli badać, na ile mogą sobie pozwolić w stosunku do Polski i NATO. Jesteśmy testowani. W mojej ocenie to prowadzi do tego, że w niedalekiej przyszłości zobaczymy tu uzbrojonych Rosjan. Trudno się spodziewać innego scenariusza - martwi się Wojciech Kurowski (73 l.).

- Jestem zaskoczony i przejęty. Niedawno wróciliśmy do Polski po latach emigracji. Szukaliśmy spokoju, zupełnie nie wyobrażałem sobie, że będę patrzył w górę z niepokojem - komentuje Marcin Marszałek (51 l.).

W Czosnówce w woj. lubelskim odnaleziono pierwszego zestrzelonego drona
Sonda
Czy Polska powinna zestrzeliwać wszystkie rosyjskie drony naruszające nasze terytorium?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki