Kilka tygodni temu Tomasz Patryjak kierował autobusem. Nagle usłyszał głośny krzyk pasażerów. Mężczyzna w pierwszej chwili pomyślał, że doszło do wypadku, jednak natychmiast zatrzymał autobus i dostrzegł, że wyskakuje z niego dwóch mężczyzn. Okazało się, że byli to rabusie. Przy pomocy pasażera udało mu się złapać jednego z uciekających i zamknąć go w autobusie do przyjazdu policji. Przy jednym z mężczyzn znaleziono telefon, który przed chwilą ukradł dziecko oraz narzędzia, które mogły służyć do włamań.
- To żaden nadzwyczajny czyn, każdy z nas by się tak zachował. Pasażerowie czasem na nas narzekają, ale my naprawdę jesteśmy gotowi w każdej chwili nieść pomoc. Nasza służba tego wymaga - mówi skromnie Tomasz Patryjak.
Drugi z nagrodzonych kierowców, Zbigniew Bielawski pomógł pasażerowi, który stracił przytomność. Dzielnie wykonywał polecenia dyspozytorki aż do przyjazdu pogotowia ratunkowego. Kiedy przyjechało pogotowie, chłopak odzyskał przytomność. Okazało się, że jest chory na padaczkę i miał atak. Pan Zbigniew mówi, że to co zrobił, wynika z obowiązków każdego kierowcy.
>>> Nietypowy widok na białostockim dworcu [WIDEO]
- Ludzie myślą, że my jesteśmy tylko od kierowania autobusem, ale to nie do końca cała prawda o naszej pracy. Pierwszym i najważniejszym obowiązkiem kierowcy jest dbanie o bezpieczeństwo pasażerów - zapewnia Zbigniew Bielawski.
Obaj mężczyźni otrzymali w środę od prezydenta Tadeusza Truskolaskiego listy gratulacyjne i podziękowania za ofiarność i profesjonalizm.
Zobaczcie relacje Pawła Jakubowskiego i Eweliny Worobiej, reporterów Radia Eska: