Wcześniej wniosku śledczych o 3-miesięczny areszt podejrzanego nie uwzględnił sąd rejonowy. Prokuratura odwołała się, składając zażalenie na to postanowienie, ale bezskutecznie. Jak powiedział PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Łomży sędzia Jan Leszczewski, sąd odwoławczy uznał, iż mimo dużego prawdopodobieństwa popełnienia czynu przez podejrzanego, prokuratura nie uprawdopodobniła realności obawy matactwa z jego strony, w tym tego, iż mógłby on wpływać na zeznania swojej konkubiny. Dwa tygodnie temu łomżyńscy policjanci otrzymali informację o martwym psie znalezionym obok jednego z bloków; pojawiły się przypuszczenia, że zwierzę zostało wyrzucone przez okno. Na klatce schodowej tego bloku mundurowi usłyszeli odgłosy awantury; okazało się, że dochodzą z mieszkania na czwartym piętrze.
Drzwi otworzyła policjantom bardzo zdenerwowana kobieta, która powiedziała, że mieszkający z nią mężczyzna od ponad miesiąca znęcał się nad psem, którego mieli w domu. Polegało to m.in. na tym, że stawiał on szczeniaka na parapet. Tym razem, gdy 42-latka próbowała psa bezpiecznie z tego miejsca zabrać, mężczyzna jej nie pozwolił, a zwierzaka wyrzucił przez okno.
33-letni łomżanin został zatrzymany, był pijany, w organizmie miał ponad 2,5 promila alkoholu. Prokuratura Rejonowa w Łomży postawiła mu zarzut znęcania się nad zwierzęciem (w ten sposób, że rzucał nim o podłogę oraz w niego różnymi przedmiotami), a następnie zabicia go poprzez zrzucenie z czwartego piętra i wówczas wystąpiła do sądu o 3-miesięczny areszt tymczasowy.
Czytaj też: Bili klawiaturą komputerową. Przyjechali z Augustowa do Białegostoku [FOTO]
W sytuacji, gdy ostatecznie sąd oddalił ten wniosek, śledczy mogą stosować wobec podejrzanego tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, takie jak policyjny dozór czy poręczenie majątkowe.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za znęcanie się i zabicie zwierzęcia grozi do trzech lat więzienia; w przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem - do pięciu lat.