35 lat temu, w nocy z 8 na 9 marca 1989 roku, do Białegostoku wjechał pociąg towarowy z ZSRR. W skład pociągu wchodziło m.in. 12 cystern z ciekłym chlorem. W każdej z cystern było po 50 ton czystego chloru. Chlor jest żółtozielonym gazem około dwa i pół razy cięższym od powietrza, o nieprzyjemnym, duszącym zapachu, silnie trującym. Działa drażniąco na układ oddechowy i błony śluzowe, może prowadzić do obrzęku płuc, a w dużych stężeniach do śmierci. Na ul. Poleskiej, z powodu pęknięcia szyny, nastąpiła katastrofa. Cztery cysterny wykoleiły się, a następnie osunęły się na pobocze torów. Na szczęście cysterny nie natrafiły na żadną przeszkodę, która mogłaby rozerwać poszycie cystern.
Czytaj też: Maturzyści zginęli w drodze na Jasną Górę. Katastrofa autokaru w Jeżewie. Mija 16 lat od tragedii [ZDJĘCIA]
Gdyby zabójcza substancja wydostała się na zewnątrz, zginęłoby tysiące mieszkańców Białegostoku. Co gorsza, przez kilka godzin białostoczanie nie mieli pojęcia, że coś się stało. Dopiero około godz. 11 rozpoczęła się ewakuacja. Ustawianie wykolejonych cystern trwało ponad 10 godzin. W miejscu tych dramatycznych zdarzeń stoi krzyż z napisem: "Jezu, ufam tobie".