Specjaliści z Białegostoku potwierdzili zakażenie w Polsce południowoafrykańskim koronawirusem, a także kolejne zakażenia mutacją z Wielkiej Brytanii. W sumie mowa o aż 12 różnych wariantach SARS-CoV-2. To jednak nie wszystko. Ekspertów najbardziej niepokoi, że obecny w wirusie patogen wykazuje oporność na działania wprowadzonych szczepionek przeciwko COVID-19. Odpowiada za to mutacja E484K, przez którą może być on gorzej rozpoznawany przez przeciwciała wywołane użyciem szczepionki.
Badania pokazują, że szczepionka Pfizer jest o około dwie trzecie mniej skuteczna wobec nowej mutacji koronawirusa z Republiki Południowej Afryki. Wcześniejsze obserwacje wskazywały ponadto na mniejszą skuteczność preparatów przeciwko COVID-19 firmy AstraZeneca, Johnson&Johnson i Novavax. To oznacza, że szczepionki prawdopodobnie trzeba będzie zmodyfikować, ale dzięki nowym technologiom można to zrobić w relatywnie szybki sposób.
Nowe "podlaskie mutacje" koronawirusa nadal są badane. - Sekwencjowanie spowodowało, że my zaczynamy dopiero poznawać ten genom wirusa dosyć dokładnie, być może okaże się, że te nowo wykryte warianty są zbliżone do tych, które już znamy. Na razie trudno na to odpowiedzieć, bo cały czas prowadzimy prace. Bardziej szczegółowe informacje będziemy mieli w ciągu tygodnia. Te nowe warianty podlaskie są zbliżone do wariantu nowozelandzkiego, rosyjskiego i duńskiego, być może będziemy próbowali pogrupować je w kierunku tych typów. Z literatury wiemy, że te warianty są podobne do klasycznego koronawirusa, więc być może okaże się, że te nowe warianty nie są niepokojące, ale na pewno trzeba je zbadać - wyjaśnia dr Reszeć, cytowany przez portal abcZdrowie.pl
Polecany artykuł: