Pomogła dzielnicowa

Pani Elżbieta z Siemiatycz bała się własnego dziecka. Pomogła jej dzielnicowa. "Na interwencje przyszła młodziutka, drobna policjantka"

2024-08-06 17:54

Pan Paweł po wypadku samochodowym, do którego doszło wiele lat temu, doznał urazu głowy. Po wypadku nie był już taki jak dawniej. Zamknął się w sobie, stał się nerwowy i porywczy. Z biegiem lat było coraz gorzej. "Wychodziły z niego frustracja i rozpacz" - mówi nam pani Elżbieta Dmitruk (59 l. ) z Siemiatycz. Niestety doszło do tego, że kobieta musiała zadzwonić na policję. Trafiła na funkcjonariuszy, którzy chętnie udzielili jej pomocy.

Karambol w 2008 roku zmienił życie Elżbiety Dmitruk (59 l.) z Siemiatycz (woj. podlaskie) i jej syna. 17-letni Paweł jechał z kolegą, który nie zapanował nad autem. Po zderzeniu z drzewem Paweł wypadł z auta przez przednią szybę. Ratownicy nie dawali nadziei, ale na szczęście zdarzył się cud i chłopcy przeżyli. - Lekarze uprzedzili jednak, że poważny uraz głowy może mieć długofalowe konsekwencje. Po wypadku syn zamknął się w sobie, prawie nie wychodził z pokoju, stał się nerwowy i porywczy. Stracił dawne pasje. Nie umiał się na niczym dłużej skupić, nic go nie cieszyło, jego pamięć nie była tak dobra. Nie chciał nawet chodzić na ryby ani do ukochanego lasu - ubolewa pani Elżbieta. - Widziałam, że bardzo męczył się sam ze sobą. Wkrótce zaczął sięgnąć po alkohol, a po kieliszku robił się agresywny. Wychodziły z niego frustracja i rozpacz. Potrafił rzucać i niszczyć rzeczy. Potłukł szyby w drzwiach, kuchenkę mikrofalową roztrzaskał na kawałki. Szukałam terapii. Jednak terapeuci rozkładali ręce. A ja już nie byłam pewna dnia ni godziny. Choć syn nigdy jeszcze nie podniósł na mnie ręki, zaczęłam się naprawdę bać własnego dziecka! - opowiada Elżbieta.

W końcu zdesperowana kobieta zadzwoniła po policje. - Byłam zdziwiona, kiedy na interwencje przyszła młodziutka, niewysoka, drobna policjantka. "Proszę się nie martwić. Poradzimy z tym sobie" zapewniła - opowiada pani Elżbieta. Chociaż pan Paweł jest bardzo silnym mężczyzną, a po alkoholu bywa porywczy, policjanci szybko uspokoili go. Dzielnicowa kontrolowała sytuację. - Jeszcze mi dodawała otuchy i wyjaśniała co mogę dalej zrobić - dodaje mieszkanka Siemiatycz.

Nakaz i zakaz

35-latek trafił do policyjnego aresztu. Wobec mężczyzny, dzielnicowa zastosowała nakaz natychmiastowego opuszczenia mieszkania oraz zakaz zbliżania się do domu na odległość mniejszą niż 100 metrów przez najbliższe dwa tygodnie.

Pani Elżbieta była tak wdzięczna, że napisała nawet list do komendanta policji z podziękowaniami dla dzielnicowej Daniluk. "Jest osobą pełną energii i gotową do niesienia pomocy" - napisała w liście.

Sonda
Czy jako kobieta doświadczyłaś kiedyś przemocy domowej?
Szokujące sceny na ulicach Lublina. Policjantka wracała do domu i nagle to zobaczyła
Listen on Spreaker.