W związku z epidemią koronawirusa w kościele na mszy, modlitwie, a nawet pogrzebie nie może być więcej niż 5 osób. Powód jest bardzo prosty. Im mniej osób w danym miejscu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że wirus będzie się rozprzestrzeniał. Tymczasem nie wszyscy stosują się do przepisów. Jak podaje „Gazeta Współczesna” w kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika w Dąbrowie Białostockiej (woj. podlaskie) na niedzielnym nabożeństwie znajdowało się więcej osób niż stan, na jaki pozwalają przepisy. Według kobiety, która poinformowała o sprawie lokalne media, mszę osobiście prowadził proboszcz parafii. W świątyni musiała ostatecznie interweniować policja. Funkcjonariusze naliczyli aż kilkadziesiąt osób. Teraz niesfornemu proboszczowi może przyjść słono zapłacić za organizowanie niezgodnego z prawem zgromadzenia.
Koronawirus - co można robić w domu w czasie kwarantanny
Przypominamy, koronawirus z Chin przywędrował do Polski na początku marca. To śmiertelnie niebezpieczny wirus. Objawy zakażenia nim są podobne do grypy, ale tym razem pacjenci skarżą się na silny, duszący kaszel. Niektórzy chorzy muszą mieć wspomagany oddech respiratorem. W Polsce choruje już blisko 1800 osób a 20 straciło życie. Najlepszym środkiem zapobiegawczym jest unikanie ludzi. Dlatego też jednym ze środków zaradczych jest ograniczenie uczestników mszy świętej jedynie do 5 osób.