Joanna Kopiczko miała 19 lat, gdy jej mama Maria (+40 l.) zginęła w wypadku samochodowym, a kilka miesięcy później zmarł jej tata Stanisław (+43 l.). Musiała rzucić szkołę, pójść do pracy i zaopiekować się młodszym o 4 lata bratem Ireneuszem. Jedyne, co rodzeństwu zostało po rodzicach, to mieszkanie komunalne, do którego wprowadzili się jeszcze w 1979 r. To w nim pani Joanna samotnie wychowała dwoje swoich dzieci – dorosłą już córkę Aleksandrę (23 l.) i syna Kubę (16 l.).
Kłopoty zaczęły się w kwietniu tego roku, gdy umarł brat kobiety, a to on był głównym najemcą mieszkania. Choć pani Joanna mieszka w nim od 40 lat, to zgodnie z przepisami musiała ubiegać się o jego najem. Złożyła stosowne dokumenty, a wtedy okazało się, że z pensją 1400 zł na rękę... przekracza ustalone przez Radę Miejską w Augustowie w 2007 r. kryterium dochodowe i musi się wyprowadzić.
– Zrobiłam tu remont, nigdy nie miałam zaległości, całe życie uczciwie pracuję, a teraz jestem bezsilna – rozpacza kobieta.
Polecany artykuł:
O pomoc zwracała się już do miejskich radnych, burmistrza, wojewody, Rzecznika Praw Obywatelskich, a nawet Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Niestety, bezskutecznie.
– Te mieszkania są dla osób najbiedniejszych, a my po prostu wykonujemy przepisy prawa – tłumaczy zarządzająca budynkiem Wioletta Mursztyn, prezes ATBS „Kodrem”. – Pochylając się nad trudną sytuacją pani Joanny osobiście zaproponowałam jej możliwość wynajmu innego mieszkania znajdującego się w naszych zasobach, ale pani Joanna nie chciała go nawet obejrzeć, twierdząc, że woli pozostać w dotychczasowym – dodaje pani prezes.
– To prawda – przyznaje pani Joanna – ale w zaproponowanym mi mieszkaniu są znacznie wyższe opłaty, a mnie na nie po prostu nie stać. Poza tym, po co robić zamieszanie z przeprowadzką? – złości się 47-latka.
O tym, czy pani Joanna wraz z synem ostatecznie wylądują na bruku, zdecyduje wkrótce sąd.