79-letnia pani Lonia, jak mówią o niej znajomi, całe swoje dorosłe życie mieszka w drewnianej chałupince na obrzeżach wsi Olszanka, ponad kilometr od sklepu, kościoła i najbliższych sąsiadów.
– Przyszłam tu za mężem Kazimierzem (+71 l.). Ten dom zaraz po wojnie postawił mój teść ze swoim szwagrem – opowiada starsza pani, od ośmiu lat wdowa.
Jej dom to sklecona z drewna, trzciny i gliny konstrukcja: dwie niewielkie izby, a na środku gliniany, o dziwo wciąż działający piec. Niski strop z drewnianych belek ugina się pod ciężarem upływających lat. Podobnie ściany, obite prowizorycznie z zewnątrz papą, a od środka ceratą i starą boazerią. Okna niemal wypadają z futryn, a drzwi wejściowe skrzywiły się i już się nie domykają.
– Zimą zasłaniam je dwoma grubymi kocami – tłumaczy pani Lodzia.
Wiatr wdziera się do jej domu z setek szpar w ścianach i oknach. W środku nie ma ubikacji, ani nawet wody, którą 79-latka musi taszczyć wiadrami ze studni. Aby się umyć, podgrzewa wodę na piecu i korzysta ze starej blaszanej balii. Ubrania pierze ręcznie, czasem w starej pralce „frani”, którą trzyma w szopie na podwórku. Zimą, by nie zamarznąć, musi wstawać w nocy i ponownie rozpalać w piecu.
ZOBACZ ZDJĘCIA
– Przyzwyczaiłam się. Starzy ludzie są mocni, wszystko wytrzymają – pociesza się pani Leokadia.
W młodości pracowała jako pokojówka w hotelu. Wychowała trzech synów i córkę. Pomagają jej, jak mogą, ale pani Lodzia nie chce być dla nich ciężarem, ani wyprowadzić się ze swojego rozpadającego się domu. – Starych drzew się nie przesadza – tłumaczy. Kobiecie pomagają sąsiedzi i władze gminy Nowinka. Ma niespełna 1200 zł emerytury, z czego połowa to zasiłek pielęgnacyjny i dodatek za wychowanie czwórki dzieci. Mieszka z psem i kilkoma kotami, latem uprawia warzywa. – To całe moje gospodarstwo – mówi staruszka.
Osoby lub firmy, które mogłyby pomóc pani Leokadii w remoncie domu prosimy o kontakt z redakcją lub Urzędem Gminy Nowinka pod nr tel. tel. 87 641-95-20.