Janusz Radel (64 l.) z Dobrzyniewa Dużego (woj. podlaskie) pod koniec ubiegłego roku ciężko przechorował zakażenie koronawirusem. Z powodu pocovidowch powikłań kilka kolejnych miesięcy spędził w szpitalu, cierpiąc na niewydolność krążenia i nerek. Przeżył też śmierć kliniczną. Kiedy pewnego dnia poczuł silny ból w klatce piersiowej, lekarze zdiagnozowali u mężczyzny rozwarstwienie aorty na wysokości tętnicy podobojczykowej. – Jego życie było zagrożone. W każdej chwili mogło dojść do udaru mózgu lub śmierci, a chory nie kwalifikował się do tradycyjnej operacji, której po prostu mógł nie przeżyć – tłumaczy dr hab. Jerzy Głowiński, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyń i Transplantacji USK w Białymstoku. – Przechorowanie COVID przyśpiesza dewastację aorty – potwierdza lekarz. Czytaj też: Rolnicy. Podlasie. Gienek z Plutycz przeżył ogromną tragedię. Justynkę pochowano w welonie
– Na szczęście pojawiło się nowe rozwiązanie, nowy stentgraft CASTOR, który umożliwia załatwienie wszystkiego przezskórnie. Po takiej operacji, która w tym wypadku trwała godzinę i piętnaście minut, praktycznie po dwóch-trzech dniach pacjent wychodzi do domu i normalnie funkcjonuje. To było o tyle ważne, że pana Janusza czeka leczenie jeszcze paru innych chorób, których dotychczas nie można było leczyć – wyjaśnia dr Głowiński.
Koszt nowatorskiego zabiegu jest stosunkowo niewielki – wynosi ok. 80 tys. zł i jest w pełni refundowany przez NFZ. Badania kontrolne potwierdziły, że metoda ta jest w pełni bezpieczna i skuteczna. – We wtorek 27 lipca byłem operowany, a już w piątek wyszedłem ze szpitala. Czuję się dobrze, nie mam problemów, choć jeszcze się przyzwyczajam i uczę chodzić, bo po covidzie musiałem korzystać z chodzika, inaczej nie dawałem rady – cieszy się pan Janusz Radel. – Przed operacją traciłem oddech, mdlałem podczas badań – dodaje mężczyzna, którego wkrótce czeka leczenie innych trapiących go chorób. Czytaj też: Olga od 3 lat dzielnie walczy z guzem mózgu. Jej rodzice proszą o pomoc