Na ławie oskarżonych zasiada też konkubina mężczyzny, która była wtedy w samochodzie; zarzucono jej nieudzielenie pomocy poszkodowanym. Sąd Rejonowy w Białymstoku w przypadku kobiety w piątek umorzył warunkowo postępowanie. Wypadek miał miejsce wieczorem 19 października ub. roku na skrzyżowaniu ulic Zielonogórskiej i Wrocławskiej, na białostockim osiedlu Zielone Wzgórza. Na oznakowanym przejściu dla pieszych doszło tam do potrącenia przez samochód osobowy 9-latka i jego ojca, którzy przechodzili na zielonym świetle.
Kierowca uciekł z miejsca wypadku. Wtedy było wiadomo jedynie tyle, że jechał samochodem typu hatchback w ciemnym kolorze. Policja poprosiła media o pomoc w poszukiwaniach świadków zdarzenia. Zabezpieczone zostały zapisy miejskiego monitoringu z trasy jazdy przypuszczalnego sprawcy wypadku.
Podejrzanego udało się zatrzymać niecałą dobę później na jednym z białostockich osiedli. Po informacji od osoby, która usłyszała komunikat w mediach, policjanci zlokalizowali tam poszukiwany samochód. Zaczekali, aż ktoś się przy nim pojawi. Był to 21-latek. W miejscu jego zamieszkania funkcjonariusze zatrzymali matkę i jej konkubenta. Jak podawała wtedy policja, para była nietrzeźwa.
W zarzutach postawionych kierowcy jest mowa o umyślnym naruszeniu zasad ruchu drogowego. Śledczy przyjęli, że mężczyzna miał we krwi między 1,56 a 2,51 promila alkoholu oraz nie zachował należytej ostrożności zbliżając się do przejścia dla pieszych, nie hamował i nie ustąpił pierwszeństwa pieszym, którzy mieli zielone światło, a potem uciekł z miejsca wypadku, nie udzielając poszkodowanym pomocy.
Obaj ranni doznali bardzo poważnych obrażeń, w tym głowy, zagrażających nawet życiu. Chłopiec długo był nieprzytomny, ma do tej pory niedowład części ciała. Oskarżony 44-latek podczas procesu przyznał się do popełnienia przestępstwa i przepraszał poszkodowanych.