Wypadek na ul. Zielonogóskiej w Białymstoku. Sprawca potrącił dwie osoby i pojechał dalej. W domu wypił wódkę i poszedł spać [ZDJĘCIA, WIDEO]

i

Autor: KMP Białystok/TEM Wypadek na ul. Zielonogóskiej w Białymstoku. Sprawca potrącił dwie osoby i pojechał dalej. W domu wypił wódkę i poszedł spać [ZDJĘCIA, WIDEO]

Białystok. Potrącił na pasach 9-latka i jego tatę. W domu wypił wódkę i poszedł spać [ZDJĘCIA, WIDEO]

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces 44-latka oskarżonego o potrącenie po spożyciu alkoholu dwóch osób na przejściu dla pieszych i ucieczkę miejsca wypadku. Odmówił zeznań, powiedział tylko: "Chciałem prosić o przebaczenie. Przepraszam bardzo, naprawdę". Na ławie oskarżonych zasiada też jego konkubina, która była wtedy w samochodzie. - W pierwszym momencie nie wiedziałam, w co uderzyliśmy, krzyczałam, aby Marcin się zatrzymał - mówiła kobieta. - Ale nie chciał się zatrzymać, pojechał dalej. Co miałam zrobić? Przecież nie mogłam wysiąść z jadącego samochodu - tłumaczyła przed sądem.

- Dlaczego, wiedząc, że Marcin wypił piwo, pozwoliła mu pani usiąść za kierownicą? Dlaczego nie zabrała mu pani kluczyków? - dopytywała Annę F. sędzia Barbara Paszkowska. - Marcin nie jest takim człowiekiem, aby mnie posłuchał - odpowiedziała kobieta. Wypadek miał miejsce wieczorem 19 października ubiegłego roku na skrzyżowaniu ulic Zielonogórskiej i Wrocławskiej, na osiedlu Zielone Wzgórza. Samochód osobowy na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącił mężczyznę i jego 9-letniego syna, którzy przechodzili na zielonym świetle. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. O sprawcy było wtedy wiadomo naprawdę niewiele, policja poprosiła media o pomoc w poszukiwaniach świadków. Zabezpieczone zostały zapisy miejskiego monitoringu z trasy jazdy przypuszczalnego sprawcy wypadku.

Sąd Rejonowy w Białymstoku. Pijany kierowca potrącił na przejściu dla pieszych 9-letniego chłopca i jego tatę

Podejrzanego udało się zatrzymać niecałą dobę później na jednym z białostockich osiedli. Po informacji od osoby, która usłyszała komunikat w mediach, policjanci zlokalizowali tam poszukiwany samochód. Zaczekali, aż ktoś się przy nim pojawi. Był to 21-letni mężczyzna. W miejscu jego zamieszkania funkcjonariusze zatrzymali matkę i jej konkubenta. Jak podawała wtedy policja, para była nietrzeźwa.

W zarzutach postawionych kierowcy jest mowa o umyślnym naruszeniu zasad ruchu drogowego. Śledczy przyjęli, że mężczyzna miał we krwi między 1,56 a 2,51 promila alkoholu i nie zachował należytej ostrożności zbliżając się do przejścia dla pieszych, nie hamował i nie ustąpił pierwszeństwa pieszym, którzy mieli zielone światło, a potem uciekł z miejsca wypadku, nie udzielając poszkodowanym pomocy.

Obaj ranni doznali bardzo poważnych obrażeń, w tym głowy, zagrażających nawet życiu. Chłopiec długo był nieprzytomny, ma do tej pory niedowład części ciała.

Oskarżony 44-latek przyznał się we wtorek do popełnienia przestępstwa, przepraszał poszkodowanych i ich rodzinę, prosił o wybaczenie. Nie chciał odpowiadać na pytania, więc sąd odczytał jego wyjaśnienia złożone w śledztwie. Mówił wtedy, że w dniu wypadku - w czasie prac porządkowych po remoncie we własnym mieszkaniu - wypił z konkubiną i znajomym po kilka piw. W takim stanie prowadził samochód; przyznał, że nie wie, dlaczego nie zatrzymał się przed przejściem.

Czytaj też: Białystok. Istny CYRK na egzaminie na prawo jazdy. Policja przyjechała do WORD. Kobietom grozi więzienie

- Chyba nie zauważyłem, że było czerwone światło, chyba coś robiłem przy radiu w samochodzie. Usłyszałem huk i w tym momencie odcięło mnie. Nie wiem, co się ze mną działo, dlaczego nie zatrzymałem się. Zamurowało mnie, zrobiłem się sztywny, Ania (konkubina - PAP) krzyczała, żebym zatrzymał się, ale ja krzyknąłem do niej, żeby zamknęła się" - takie wyjaśniania złożył w śledztwie.

Sonda
Czy wszyscy pijani sprawcy wypadków powinni na zawsze tracić prawo jazdy?

Czytaj też: "Rolnicy. Podlasie". Gienek z Plutycz przeżył rodzinną tragedię. Łzy cisną się do oczu

Tak dojechał do mieszkania, gdzie znowu wypił piwo i wódkę, i poszedł spać. Nie chciał z konkubiną rozmawiać o tym, co się stało. Oskarżona o nieudzielenie pomocy rannym, 49-letnia kobieta, nie przyznaje się. Przed sądem mówiła, że było ciemno, w pierwszej chwili nie wiedziała, w co auto uderzyło, a potem konkubent nie chciał się zatrzymać. Mówiła, że była w szoku. Następnego dnia z internetu dowiedziała się o tym, co się stało (media informowały, że sprawca jest poszukiwany przez policję) i że ofiary wypadku przeżyły.

Proces został odroczony do końca kwietnia. Sąd ma wówczas przesłuchać świadków wskazanych przez prokuraturę.

Zobacz zdjęcia: Sąd Rejonowy w Białymstoku. Pijany kierowca potrącił na pasach 9-latka i jego tatę