W kwietniu tego roku pani Kinga wybrała się z siostrą i dwiema przyjaciółkami do pubu. Wracały taksówką. - Kierowca, gdy trzeba było jechać prosto, skręcał w lewo, a kiedy w prawo, jechał prosto - opowiada pani Kinga. Zwróciła mu uwagę, że niepotrzebnie kluczy po mieście. Wtedy wrzasnął: "Zamknij ryj!". Po dojechaniu na miejsce rzucił się na nią. Szarpał torebkę, pięścią bił w twarz. Uciekła z auta, on wyskoczył za nią, kopnął ją w plecy. Upadła i uderzyła głową o bruk. Jej siostra wezwała policję, ale oprawca uciekł. Pani Kinga ze złamaną szczęką trafiła do szpitala.W Sądzie Rejonowym w Białymstoku ruszył proces przeciwko taksówkarzowi. Oskarżony nie stawił się na rozprawie. Sędzia Beata Wołosik zakazała nawet publikacji jego danych - możemy podać tylko inicjały: M.G. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że to jego pasażerki były agresywne. Tymczasem pani Kinga przez kilka miesięcy miała zadrutowaną szczękę. Do dziś leczy kręgosłup i nerkę, boi się wychodzić z domu, nie wróciła do pracy. Jej oprawca to utytułowany zawodnik brazylijskiego jiu-jitsu, zdobywca Grand Prix Polski i brązowy medalista Pucharu Polski. W jednym z białostockich klubów wciąż jest trenerem sztuk walki.
Zobacz: Sprawa Ewy Tylman. Jest nowy świadek! Jego słowa szokują
Przeczytaj też: Częstochowa: ogolili 16-latkowi głowę na łyso i pomalowali mazakiem!
Polecamy: Udawała martwą, żeby przeżyć atak męża