To był pierwszy i jedyny jak do tej pory Marsz Równości w Białymstoku. Drugi miał się odbyć w 2020 roku, ale plany organizatorów pokrzyżował koronawirus. Zaczynając od samego początku. Dlaczego w 2019 roku zorganizowano Marsz Równości?
- Cele i założenia marszu to nie tylko przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na tożsamość i orientację seksualną, ale także wyraz solidarności z osobami LGBT plus oraz walka o prawa człowieka - jeszcze przed wydarzeniem zapowiadali organizatorzy, stowarzyszenie Tęczowy Białystok.
Uczestnicy I Marszu Równości zebrali się na placu Niezależnego Zrzeszenia Studentów, gdzie wcześniej spotkali się kibice oraz środowiska sprzeciwiające się organizacji parady. Uczestników marszu zabezpieczał kordon policjantów. Sytuację z góry śledził śmigłowiec Straży Granicznej. W pewnym momencie zaczęły wybuchać petardy. Kontrmanifestanci wznosili wulgarne okrzyki w stronę zgromadzonych na placu ludzi. Ktoś wyrwał flagę LGBT. Policjanci natychmiast zatrzymali sprawcę.
Już na początku marszu policja musiała użyć gazu pieprzowego wobec kilkunastu osób próbujących zablokować paradę. Obok uczestników Marszu Równości, po chodniku, szli jego przeciwnicy. Obie grupy oddzielał kordon policjantów. W stronę uczestników parady leciały petardy oraz plastikowe butelki. Dwa razy organizatorzy musieli zmieniać trasę przemarszu. Najpoważniejsza sytuacja, jeśli chodzi o względy bezpieczeństwa, miała miejsce na wysokości katedry. W stronę funkcjonariuszy poleciały butelki, petardy, kamienie i kostka brukowa. Pod jednym z radiowozów znalazła się flara. Policjanci odpowiedzieli gazem pieprzowym i rozpędzili osoby blokujące ulicę.
Wideo z tego zdarzenia znajduje się poniżej.
Dwa dni później prezydent Białegostoku wydał oświadczenie, w którym czytamy m.in.:
"W imieniu samorządu miejskiego pragnę wyrazić swoje oburzenie wydarzeniami, do których doszło 20 lipca 2019 r. w związku z odbywającym się w Białymstoku Marszem Równości. Uczestnicy legalnego marszu zostali zaatakowani przez zorganizowane grupy, w związku z czym kilkadziesiąt osób zostało poszkodowanych. Na tego rodzaju ekscesy nie może być zgody; przemoc i pogarda w żadnym wypadku nie mogą być akceptowane ani usprawiedliwiane."