Taśma policyjna

i

Autor: Shutterstock / Zdjęcie ilustracyjne zdjęcie ilustracyjne

Trwa proces

Białystok. Sąd przesłuchał biegłych w procesie 69-latka oskarżonego o brutalne zabójstwo kolegi

2024-02-09 10:47

Sąd Okręgowy w Białymstoku przesłuchał biegłych psychologów i psychiatrów w procesie 69-latka oskarżonego o zabójstwo swojego znajomego. Według ustaleń śledztwa, doszło do kłótni przy alkoholu, a sprawca miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność.

Do zbrodni doszło roku temu w domu 69-latka. Według aktu oskarżenia, mężczyzna zadał swojej ofierze wiele ciosów nożem kuchennym, w tym cztery w klatkę piersiową powodujące wykrwawienie się i zgon, ale wśród obrażeń są też rany cięte na twarzy, złamanie nosa i liczne potłuczenia.

Oskarżony jest ciężko chory, od zatrzymania przebywa w areszcie. Przed sądem do zbrodni nie przyznał się, mówił że nie zrozumiał zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.

W śledztwie najpierw przyznał się i opisał wydarzenia z 19 marca 2023 roku, ale ostatecznie nie przyznał się, choć podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia i żałował tego, co się stało. Mówił, że ofiarę znał od szkoły podstawowej. Mężczyzna ten mieszkał na stałe w Białymstoku, ale przyjeżdżał na wieś do swego gospodarstwa, gdzie miał drewniany dom. Wtedy raz, dwa razy w roku odwiedzał 69-latka.

Tragicznego dnia koledzy spotkali się, pili alkohol, nie byli ze sobą skonfliktowani. Według wersji oskarżonego, znajomy wypił więcej i zaczął - jak to ujął - "prawić mamony, tzn. zaczął opowiadać głupoty". "Nie wiem o czym on gadał, ale mnie denerwował samym bołbotaniem" - wyjaśniał w śledztwie. Mówił wtedy, że to on został najpierw niespodziewanie uderzony pięścią w twarz i upadł na ziemię, potem miał paść drugi cios.

- Wpadłem w szał i chwyciłem za nóż, który leżał na stole w kuchni. Bardzo żałuję tego co się stało, gdybym był trzeźwy, nie zrobiłbym tego. Ja wpadłem w szał przy gadaniu jego głupot - wyjaśniał. Gdy ofiara upadła na podłogę, pobiegł po sąsiada, wezwane pogotowie potwierdziło zgon.

W śledztwie był poddawany obserwacji psychiatryczno-psychologicznej. Biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia czynu miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem. Poczytalność nie była jednak zniesiona całkowicie, dlatego też postępowanie nie zostało umorzone, a do sądu trafił akt oskarżenia.

W czwartek sąd przesłuchał biegłych z zakresu psychiatrii i psychologii. - Oskarżony raz przyznawał się, raz nie przyznawał do czynu (...), w zależności od humoru - mówili lekarze. Zwracali uwagę, że badany przez nich mężczyzna ma zaburzenia osobowości, na które nałożyły się zmiany w układzie nerwowym wywołane uzależnieniem od alkoholu (miał też uraz głowy w przeszłości), nie ma zahamowań, bywa bardzo impulsywny i nie potrafi krytycznie oceniać swego zachowania.

Potworne zabójstwo pod Sieradzem. Wojciech C. udusił swoją matkę
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?