Dwa miesiące temu Rafał Rudnicki (zastępca prezydenta Białegostoku) ogłosił, że w październiku zostanie otwarty nowy miejski szalet. Zlokalizowany przy ul. Legionowej obiekt kosztował ponad... 400 tys. zł (z czego 120 zł to przyłącza - co podkreśla Rudnicki). Po tej informacji zawrzało. Białostoczanie złapali się za głowy. Za te pieniądze można wybudować mały dom lub kupić nowe mieszkanie - komentowali. Rafał Rudnicki bronił się i twierdził, że takie są teraz ceny. Przy okazji zaatakował rząd "za podwyżki cen energii i inflację". Okazuje się, że białostoczanie i turyści jeszcze przez jakiś czas nie będą mogli zajrzeć do nowego WC. Problem jest duży, bo jak podała białostocka "Gazeta Wyborcza", zastrzeżenia do obiektu zgłosił nadzór budowlany.
"Okazało się, że nie spełnia warunków technicznych stawianych tego typu obiektom. Miało pójść o brak przedsionków" - czytamy na "Wyborczej". Urzędnicy wyznaczyli wykonawcy miesięczny termin na usunięcie wad. Termin mija w połowie grudnia.