Tragiczny początek roku w wiosce na Podlasiu. W niedzielę (5 stycznia) mieszkańcy wsi Grochy-Łętownica zauważyli, że Leszek G. (+ 68 l.) od ponad doby nie wziął zostawionych dla niego na parapecie zakupów. Zaniepokojeni sąsiedzi postanowili sprawdzić, czy żyjący samotnie mężczyzna nie potrzebuje pomocy. - Zapukałam do drzwi jego domu, ale nikt nie odpowiadał. Nigdzie też nie było go widać - relacjonuje nam sąsiadka mężczyzny. Podczas gdy ona rozglądała się po gospodarstwie, jej ojciec Jan (84 l.) zajrzał do obory. Po chwili kobieta usłyszała jego rozpaczliwe wołanie o pomoc. - Wbiegłam do obory i zobaczyłam rozjuszonego byka tratującego mojego tatę. Krzyknęłam, rozejrzałam się za czymś, czym mogłabym przepędzić zwierzę. Na szczęście w tej sekundzie byk sam odstąpił. Zdołałam wyciągnąć tatę z obory i zatrzasnąć drzwi! - opowiada nam mieszkanka wsi. Wezwana karetka zabrała pana Jana do szpitala. Ratownicy przeczesali też gospodarstwo. Niestety, potwierdził się najczarniejszy scenariusz. W rogu obory odnaleźli ciało właściciela zwierząt. Obrażenia wstępnie wskazują, że również został zaatakowany przez buhaja.
Byk zabił rolnika. "Dobry sąsiad i świetny rolnik"
- To był wspaniały człowiek. Dobry sąsiad i świetny rolnik. Wiedzieliśmy, że robił to, co naprawdę kochał. Po studiach rolniczych wrócił na wieś i przejął gospodarstwo po rodzicach. Znał się na tej robocie jak mało kto. Od dawna nie musiał już tak ciężko pracować, ale nie wyobrażał sobie życia gdzieś indziej ani żadnej innej pracy. Leszek dobrze znał te byki, bo przecież urodziły się w jego gospodarstwie. Chyba nawet sam odbierał porody... Żeby coś takiego spotkało kogoś niedoświadczonego, ale Leszek? – mówią wstrząśnięci mieszkańcy jego wsi.
W 2024 roku zgłoszono do KRUS 7 687 wypadków. 11,9 procent zgłoszonych wypadków dotyczyło zdarzeń z udziałem zwierząt.