- Strzelnica wojskowa była nieczynna od 2004 roku, a teraz została zmodernizowana za blisko 30 mln zł.
- W międzyczasie w sąsiedztwie powstało osiedle domów jednorodzinnych.
- Mieszkańcy skarżą się na hałas, który – według ich pomiarów – przekracza 100 decybeli.
- „To jest nie do zniesienia! Psy wyją, dzieci płaczą, a nam pękają głowy” – mówi pani Anna, mieszkanka osiedla.
- Ludzie twierdzą, że w planie zagospodarowania nie było informacji o reaktywacji strzelnicy.
Strzelnica była zamknięta od 2004 roku. Przez ponad 20 lat cisza – aż tu nagle wojsko postanowiło reaktywować obiekt, modernizując go za blisko 30 milionów złotych. Problem w tym, że w międzyczasie obok powstało całe osiedle domków jednorodzinnych. – To jest nie do zniesienia! Żyć się odechciewa! – załamuje ręce pani Anna Żuk (66 l.). – Mój mąż Krzysztof (67 l.) jest po ciężkim zawale i operacji serca, potrzebuje spokoju, a tu huk jak na wojnie. Psy wyją, dzieci płaczą, a nam pękają głowy - dodaje.
Państwo Żuk wprowadzili się tu w 2019 roku. – To miał być nasz ostatni dom, miejsce na wytchnienie. A dostaliśmy piekło na ziemi – mówi pani Anna.
Ludzie czują się oszukani
Mieszkańcy podkreślają, że nie są przeciwko wojsku ani samej strzelnicy. – Rozumiemy, że żołnierze muszą ćwiczyć, taka jest sytuacja w Europie – mówią. – Ale niech to robią tak, żebyśmy mogli normalnie żyć. Zakładajcie tłumiki na broń, przestrzegajcie norm hałasu.
Ludzie czują się oszukani. – W Planie Zagospodarowania Przestrzennego nie było słowa, że strzelnica znowu ruszy. Była wzmianka o hałasie od pociągów, ale tego się nie da porównać. Kolej przy tym łoskocie to cichy szmer. Normy hałasu są przekroczone. Nasze pomiary w trakcie strzelań pokazują ponad 100 decybeli. To poziom szkodliwy dla zdrowia – tłumaczy mecenas Radosław Skibniewski, reprezentujący mieszkańców.
Zobacz też: Wilki terroryzują mieszkańców. Pożerają psy, nie boją się ludzi. "Drapały w drzwi"
– Tu nie da się ani spać, ani odpocząć. Nawet okien nie można otworzyć, bo zaraz seria z karabinu. To gehenna, nie życie! – powtarza pani Anna.
Mieszkańcy apelują: "Nie chcemy wojny z wojskiem. Chcemy ciszy!"
