Potworna sytuacja w jakiej znalazły się tysiące emigrantów na granicy polsko - białoruskiej wymaga niestandardowych rozwiązań. Codziennie setki emigrantów próbują nielegalnie przekroczyć polską granicę. Tylko w czwartek 28 października Straż Graniczna odnotowała 575 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Ludzie ci są sprowadzani przez władze Białorusi i zmuszani do forsowania granicy. Kiedy docierają do Polski opowiadają o horrorze jaki spotyka ich za naszą wschodnią granicą. Białorusini sprzedają im wodę i żywność po gigantycznych cenach. Żołnierze białoruscy przykładają ludziom broń do skroni zmuszając do marszu na granicę z Polską, niektórym odbierane są buty a dzieci faszerowane lekami.
Władze Polskie wprowadziły na obszarze przygranicznym stan wyjątkowo aby powstrzymać napływ uchodźców. W efekcie uchodźcy miedzy innymi z Syrii, Iraku i Afganistanu koczują w lasach, bez dostępu do podstawowych potrzeb. W lasach koczują nie tylko dorośli mężczyźni ale również kobiety, dzieci i starcy. Ich sytuacja jest dramatyczna. Jakiej pomocy wymagają? - Spotkaliśmy się z przedstawicielami Straży Granicznej aby zrobić rozeznanie co jest potrzebne. W tej chwili to głownie woda, napoje izotoniczne, batony energetyczne. Niepsująca się żywność w małych opakowaniach. Coś co otrzymują zziębnięci, głodni ludzie których znajdują nasze służby - opowiada ksiądz Gołębiewski.
Zbiórka dla uchodźców organizowana jest na stronie internetowej Caritas. KLIKNIJ
Zobacz jak Polacy pomagają emigrantom w galerii poniżej:
Lokalni działacze podkreślają, że potrzebna jest pomoc mądra. - Wszystkie zebrane przez nas dary trafiają do przygranicznych parafii a stamtąd do straży granicznej. Takie działania sprawdzają się najlepiej. Trzeba mieć świadomość, że ci ludzie często zmieniają obozowiska, przemieszczają się, są zmęczeni a więc nie będą transportować dużej ilości rzeczy - podkreśla Gołębiewski.
Miejscowa ludność organizuje się aby udzielić przybyszom ze wschodu pomocy. Dary z drohiczyńskiego Caritasu trafiły do parafii w Mielniku, Niemirowie, Gnojnie, Czeremsze, Kleszczelach, Tokarach i Hajnówce. - Wierni na spotkaniach sami zgłaszali potrzebę pomocy. Sami spotykają emigrantów, z jednej strony trochę się boją ale chcą pomagać tylko nie wiedzą jak. Myślę, że to normalny ludzki odruch, aby udzielić wsparcia komuś kto jest w potrzebie - mówi ksiądz Gołębiewski
Osoby zaangażowane w pomoc migrantom podkreślają, że to nie uchodźcy są tutaj winni, oni są ofiarami. - Tym ludziom ktoś obiecał, że jeżeli zapłacą to otworzą sobie drogę do Europy do lepszego świata. Zamiast tego trafiają do lasu, widzą ludzi którzy mają broń, a oni sami są bezbronni i zagubieni. - podkreśla jeden z aktywistów zaangażowanych w pomoc.
Budowa muru na granicy Polski z Białorusią z całą pewnością ograniczy liczbę prób przekroczenia granicy ale czy rozwiąże problem biednych, samotnych i zmarzniętych ludzi którzy chcą lepszego życia dla siebie i swoich bliskich?