Do tragedii doszło w 2016 roku w noc sylwestrową. Daniel R. zginął z ręki 26-letniego Tunezyjczyka, który w barze z kebabem pracował jako kucharz. Sąd pierwszej instancji skazał go na 12 lat wiezienia i 70 tys. zł zadośćuczynienia. Od wyroku apelacje złożyła obrona oraz rodzina zmarłego. Obrona domaga się złagodzenia kar, ponownego rozpatrzenia sprawy lub nawet uniewinnienia.
"Tunezyjczyk działał w samoobronie" mówi obrońca mec. Miłosz Sadowski:
Wina oskarżonego nie budzi żadnej wątpliwości, podkreśla Ewa Perkowska przedstawiciel oskarżycieli posiłkowych. Wnioskuje o podwyższenie wyroku skazującego.
Wyrok w tej sprawie białostocki sąd ma ogłosić 16 grudnia. Tunezyjczyk nie przyznaje się do winy.
Przypomnijmy. Do tragedii doszło w noc sylwestrową 2016/2017. Daniel zabrał z lokalu dwa napoje. Kucharz oraz właściciel baru ruszyli za mężczyzną. Doszło do szarpaniny. Tunezyjczyk użył noża. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że najpoważniejszą raną, jaką odniósł 21-latek, była rana kłuta klatki piersiowej, która sięgnęła serca i spowodowała masywny krwotok oraz niewydolność krążeniowo-oddechową. Oprócz tego Daniel miał jeszcze jedną ranę kłutą brzucha i trzecią, ale już powierzchowną, ranę kłutą przedramienia prawego, ranę tłuczoną głowy w części ciemieniowej i otarcie naskórka łokcia.
Czytaj także: Podlaskie. Bandyci z nożami w rękach zaatakowali sprzedawcę w sklepie [ZDJĘCIA]
Po tragicznej śmierci Daniela mieszkańcy Ełku wyszli na ulice, by zamanifestować swoje oburzenie. Manifestacja bardzo szybko przerodziła się w zamieszki.