- Lokomotywa jadąca przez Raczki musiała się zatrzymać 13 listopada przed godz. 20.
- Maszynista zauważył na torach gałęzie o średnicy około 4 cm.
- Na miejscu funkcjonariusze znaleźli także puszki po piwie.
- Policja informuje, że ze zgłoszenia wynika, iż gałęzie miała ułożyć młodzież.
- Sprawa jest prowadzona w kierunku wykroczenia z art. 145 Kodeksu Wykroczeń.
We wtorek ogólnopolskie media informowały o domniemanym akcie sabotażu, do którego doszło na torach na terenie Suwalszczyzny. W środę (26.11) podlaska policja podała więcej szczegółów, które rozwiewają wątpliwości. Okazuje się, że 13 listopada przed godz. 20 maszynista lokomotywy jadącej przez Raczki (pow. suwalski) zauważył gałęzie (około 4 cm średnicy) leżące na torach. Torowiskiem jechały tylko dwie spięte ze sobą lokomotywy, które nie ciągnęły żadnych wagonów.
- Maszynista zatrzymał lokomotywę sprzątnął gałęzie i pojechał dalej. Policjanci pracujący na miejscu obok torów znaleźli też puszki po piwie - informuje młodszy inspektor Tomasz Krupa, rzecznik prasowy KWP w Białymstoku. - Ze zgłoszenia jakie dostaliśmy wynika, że gałęzie poukładała młodzież - dodaje Krupa.
Czytaj też: Nagle musieli zatrzymać pociąg. Służby badają tajemnicze zdarzenie. Leśniczy ma swoją teorię
Policjanci w Suwałkach prowadzą w tej sprawie czynności wyjaśniające w kierunku art. 145 Kodeksu Wykroczeń - "zanieczyszczanie lub zaśmiecanie obszaru kolejowego lub miejsc publicznych".
15-16 listopada na trasie Warszawa – Dorohusk doszło do incydentów dywersyjnych. W Mice eksplozja ładunku wybuchowego uszkodziła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji Gołąb, pociąg musiał gwałtownie hamować z powodu zniszczonej linii kolejowej. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie działań o charakterze terrorystycznym wymierzonych w infrastrukturę kolejową i dokonanych na rzecz obcego wywiadu.