W marcu z powodu rozprzestrzeniania się w Polsce koronawirusa zamknięto szkoły. To jednak nie znaczy, że dzieci przestały obejmować obowiązek edukacyjny. Aby okres przymusowej izolacji nie zmienił się w dodatkowe ferie, zamiast monotonnego przesiadywania w szkolnych ławkach, dzieci wysłano na lekcje zdalne, realizowane z domu. Potem przyszły wakacje, a po nich nowy rok szkolny. Na razie jednak nikt nie mówi o planach przywrócenia tego systemu, pomimo tego, że pandemia wciąż szaleje, a cały kraj objety jest żółtymi i czerwonymi strefami. Tylko w pojedynczych przypadkach, jak w Koszalinie, wprowadzane są powszechne hybrydowe tryby nauczania, dzięki którym całe klasy, a nawet roczniki będą uczyć się zdalnie, by w szkołach było mniej uczniów i tym samym było bezpieczniej w czasie, gdy szaleje koronawirus.
Według nauczycieli problematyczne są także decyzje sanepidu, który unika zawieszania pracy, nawet w sytuacji, w której doszło do zakażenia w placówce.
ZOBACZ TEŻ: ZARAZA w kolejnych szkołach! Lista robi się naprawdę długa!
- Bezpieczeństwo dzieci, nauczycieli i ich rodzin ważniejsze niż stanowisko sanepidu. Szkoły zaczęły samodzielnie decydować o zawieszeniu pracy - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Gazeta podaje przykłady braku zgód sanepidu na nauczanie hybrydowe lub zdalne, mimo stwierdzenia zakażeń w szkołach.
"Nauczyciel z pozytywnym wynikiem testu trafił do szpitala. Uczył w siedmiu klasach. Nikt nie został wysłany na kwarantannę, bo jak stwierdzili inspektorzy, uczył... w przyłbicy" - pisze "DGP".
Dziennik podaje, że dyrektorzy coraz częściej stają przed dylematem: bezpieczeństwo czy posłuszeństwo. Magdalena Kaszulanis z ZNP powiedziała gazecie, że do związku docierają sygnały o szkołach, które samowolnie decydują się na zawieszenie zajęć albo przejście na nauczanie hybrydowe.
Powodów jest kilka: od braku nauczycieli, przez niemożność skontaktowania się z sanepidem, po odmienne spojrzenie na sytuację epidemiczną w placówce.
Informacje o takich placówkach mają też wojewódzkie sanepidy, które zdają sobie sprawę, że kontakt z nimi jest utrudniony - zauważa "DGP".
Związek Nauczycielstwa Polskiego, a także m.in. prezydent miasta Warszawy wystąpili do ministerstw edukacji oraz zdrowia o poszerzenie kompetencji dyrektorów tak, by dyrektor mógł zadecydować o wprowadzeniu zdalnej lub hybrydowej edukacji bez konieczności uzyskania opinii sanepidu w tej sprawie.
- Resort zdrowia informuje, że pismo przekazuje do rozpatrzenia przez MEN, innych decyzji w tej sprawie na razie nie ma – pisze „DGP”.
Nie przychodź do szkoły, a jeśli musisz, ubierz się na czarno
Fundacja na rzecz Praw Ucznia apeluje o podjęcie działań chroniących szkoły przed epidemią: zawieszenia zajęć stacjonarnych, przejścia na "tryb hybrydowy” czy chociaż zaostrzenia przepisów sanitarnych w szkołach. Pod petycją podpisało się 8 tys. osób.
- Nie przychodź do szkoły, a jeśli musisz, ubierz się na czarno - napisano na twitterowym koncie Protestuczniowski. Zachęcono, by w ten sposób protestować do końca tygodnia i zamieszczono link do petycji na stronie Fundacji na rzecz Praw Ucznia. Jej założycielem i prezesem jest 18-letni Mikołaj Wolanin.
W petycji fundacja zwraca uwagę na rosnącą liczbę szkół, które dostały zgodę sanepidu na nauczanie hybrydowe lub zdalne. Przypomina też, że działalność stacjonarna szkół i placówek oświatowych została zawieszona 11 marca, kiedy odnotowano w Polsce 9 nowych zakażeń wirusem SARS-CoV-2.
- Prosimy o bezzwłoczne zawieszenie stacjonarnej działalności szkół i placówek bądź przejście na +tryb hybrydowy+ czy chociażby zaostrzenie przepisów sanitarno-epidemicznych w szkołach, czyli o podjęcie jakichkolwiek działań mających uchronić tyle milionów osób przed zakażeniem, bo na razie nie widać żadnych działań czy planu ze strony resortu. Nie narażajmy uczniów, uczennic, nauczycieli, nauczycielek, a także rodziców na utratę życia i zdrowia! - apeluje fundacja.
Zauważa przy tym, że na razie uczniowie nie muszą nosić maseczek w salach lekcyjnych, a muszą np. na ulicy.
- Naszym zdaniem zdrowie oraz życie Polaków (w tym uczniów i uczennic) jest o wiele ważniejsze niż to, co uda się podczas nauki stacjonarnej przekazać. Oczywiście, nauka zdalna ma swoje minusy, ale w obecnej sytuacji nauka wyłącznie stacjonarna nie jest dobrym pomysłem – pisze fundacja.
Na Twitterze uczniowie zamieszczają zdjęcia klas ubranych na czarno z hasztagiem #Protestuuczniowski.
Związek Nauczycielstwa Polskiego wezwał premiera Mateusza Morawieckiego do zapewnienia uczniom, nauczycielom i pracownikom oświaty bezpiecznych warunków nauki i pracy w szkołach. ZNP apeluje m.in. o zmniejszenie liczebności klas i możliwość wprowadzania przez dyrektorów szkół nauki hybrydowej lub zdalnej bez zgody sanepidu.
Według danych resortu edukacji z poniedziałku, w trybie mieszanym pracuje 821 placówek oświatowych, a w trybie zdalnym – 264. Łącznie to 2,24 proc. wszystkich placówek oświatowych. Pozostałe 97,76 proc. placówek działa normalnie.
Koronawirus w Polsce: Liczba przypadków
Z powodu koronawirusa w szpitalach przebywa 5669 osób, u których potwierdzono zakażenie. 421 z nich jest podłączonych do respiratorów – poinformowało we wtorek Ministerstwo Zdrowia. Od początku epidemii wyzdrowiało 82 tys. chorych.
Z danych MZ wynika, że od początku epidemii wyzdrowiały 82 004 osoby, u których potwierdzono zakażenie, wobec 81 201 w poniedziałek, co stanowi różnicę 803 osób w ciągu doby. Na kwarantannie przebywa 212 446 osób, a nadzorem sanitarno-epidemiologicznym objęto 33 533 osoby.
Z powodu koronawirusa w szpitalach przebywa 5669 osób, u których potwierdzono zakażenie. 421 z nich jest pod respiratorami.
W poniedziałek było to odpowiednio – 5262 i 404 osoby, w niedzielę – 4924 i 383; w sobotę – 4725 i 346; w piątek – 4407 i 320; w czwartek – 4138 i 296, w środę – 4000 i 283.
Źródło: PAP/DGP
Źródło: Koronawirus w Polsce: Sanepid nie pozwala szkołom na zdalne nauczanie?