- 73-letni Ireneusz Siedlecki z Sośni stracił kciuk podczas pracy z piłą kątówką.
- Do wypadku doszło 7 października, mężczyzna natychmiast trafił do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
- Lekarze skontaktowali się z kliniką w Białymstoku, pełniącą ogólnopolski dyżur replantacyjny.
- Operacja trwała ponad 2,5 godziny – palec udało się przyszyć i przywrócić krążenie.
- Warunkiem powodzenia było całkowite rzucenie palenia.
- Po 30 latach z papierosami pan Ireneusz wybrał zdrowie i nie żałuje decyzji.
Straciłem przytomność dwa razy. Gdyby nie żona, nie wiem, jakby się to skończyło – wspomina pan Ireneusz. Do dramatu doszło 7 października. W szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim lekarze wiedzieli, że liczy się każda minuta. Skontaktowali się z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym w Białymstoku, który pełnił ogólnopolski dyżur replantacyjny, czyli gotowość do przyszywania odciętych kończyn. – Rana była cięta, więc była szansa, że się uda – mówi lek. Bernard Komarnicki, ortopeda z USK. – Ale pacjent musiał rzucić palenie. Nikotyna powoduje obkurczanie naczyń i grozi martwicą przyszytego palca.
Decyzja była trudna, ale szybka. - Powiedzieli mi jasno: albo palec, albo papierosy – mówi pan Ireneusz. – Paliłem ponad 30 lat, ale wybrałem palec. I nie żałuję.
Transport karetką z Wielkopolski do Białegostoku trwał kilka godzin. Operacja rozpoczęła się tuż po północy i trwała ponad 2,5 godziny. Lekarze walczyli o każdy milimetr naczyń i nerwów. Udało się – palec został przyszyty i jest ukrwiony. – To był czas graniczny, ale dzięki determinacji pacjenta i zespołu wszystko się powiodło – podkreśla dr Komarnicki.
Czytaj też: Mężczyzna stracił palce! Tragedia podczas pracy w gospodarstwie
Dziś pan Ireneusz jest już w domu, gdzie czekała na niego żona i synowie. Czuje się coraz lepiej, choć czeka go długa rehabilitacja i ostrożność – nie może wychłodzić dłoni. – Palec boli coraz mniej, a ja czuję się jakbym dostał drugą szansę – mówi. – Papierosów już nigdy nie wezmę do ust. I nawet nie chcę na nie patrzeć.