Lekarze musieli szybko przyjechać z domu do szpitala. 55-latek potrzebował pilnej pomocy. Liczyła się każda minuta

i

Autor: Paweł Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku

Skomplikowana operacja

Lekarze nie mieli dyżuru, ale i tak przyjechali do szpitala. 55-latek potrzebował pilnej pomocy. Liczyła się każda minuta

2023-04-14 11:00

55-latek podczas cięcia drewna stracił kciuka. Poszkodowany najpierw trafił na SOR w Siemiatyczach, a następnie do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. "Palec trzymał się na malutkim fragmencie skóry i fragmencie ścięgna" - tłumaczy lekarz, który podjął się operacji przyszycia palca do dłoni.

Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło we wtorek rano (11 kwietnia). 55-latek z powiatu siemiatyckiego ciął krajzegą drewno. Niestety w pewnym momencie doszło do wypadku. Ostrze natrafiło na kciuk lewej dłoni. Mężczyzna najpierw został przewieziony na najbliższy SOR szpitala w Siemiatyczach, a stamtąd został przetransportowany karetką do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Zespół ortopedów, który nie miał w tym czasie dyżuru, przyjechał z domu i stanął do zabiegu. Operacja trwała prawie trzy godziny - informuje Kasia Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowy USK.

- Rana była szarpana, palec trzymał się na malutkim fragmencie skóry i fragmencie ścięgna - wyjaśnia Bernard Komarnicki, specjalista ortopedii z USK, który podjął się operacji. - Musieliśmy zszyć naczynia, ścięgna, zespolić kości. Na szczęście wszystko poszło dobrze - dodaje lekarz. Pacjent nadal przebywa w szpitalu, powoli wraca do zdrowia. Już teraz wiadomo, że operacja się powiodła. Mężczyzna zachowa kciuk, ale z powodu uszkodzenia stawów, będzie on mniej sprawny niż przed wypadkiem.

Białystok. Policjanci dostali dramatyczne zgłoszenie. Liczyła się każda minuta
Sonda
Czy uważasz, że w Polsce służba zdrowia działa sprawnie?