Sąd Najwyższy oddalili kasację jako bezzasadną. Do zbrodni doszło w czerwcu 2000 roku nad jeziorem Zelwa koło Sejn. Grupa mężczyzn piła tam przy ognisku alkohol. Na miejsce przywieźli późniejszą ofiarę zabójstwa, 39-letniego znajomego. Skuli go kajdankami, przywiązali do drzewa i zaczęli bić, co trwało kilka godzin. W ocenie biegłych medycyny sądowej, były to ciosy zadawane nie tylko rękami i nogami, ale też np. kijem czy deską, ostatecznie pobity został dwa razy pchnięty ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, co zakończyło się zgonem. Po śmierci ofiary, sprawcy przewieźli ciało w inne miejsce, odcięli siekierą głowę i ukryli zwłoki w dwóch różnych miejscach, by utrudnić ich identyfikację.
Zabójca ukrywał się we Francji
Podejrzany o zainicjowanie tej zbrodni, 50-letni obecnie Witold Z., ukrywał się w Europie. W 2003 roku policja francuska zatrzymała go w związku z zabójstwem dokonanym w tym kraju. Po wyroku przebywał we francuskim więzieniu. W połowie 2021 roku został deportowany do Polski. Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał mężczyznę na 25 lat więzienia "za pobawienie wolności, pobicie i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, dokonane wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami". Dwie z nich zostały skazane m.in. za udział w zabójstwie na 25 lat więzienia, dwaj pozostali - za udział w pozbawieniu wolności i pobicie - na 7 i 6 lat więzienia.
Czytaj też: Zgwałcił Agnieszkę pod jej domem. Nikt nic nie widział i nie słyszał. Kobieta zmarła
Brutalne zabójstwo nad jeziorem koło Sejn. Dożywocie dla Witolda Z.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku zmienił wyrok i skazał Witolda Z. na dożywocie. Mężczyzna miał być inicjatorem zbrodni. Sąd przyjął, że powodem uwięzienia i zabójstwa 39-letniego Stanisława B. mogły być nieporozumienia dotyczące jakichś wspólnie popełnionych przestępstw.
Sąd Apelacyjny zwracał uwagę nie tylko na okoliczności zbrodni, ale również na fakt, że oskarżony uciekł do Francji, gdzie też dopuścił się zabójstwa, a odbywając tam karę - miał kilka kolejnych przestępstw, w tym z użyciem przemocy. Sąd apelacyjny uznał, że przy tak wysokim stopniu demoralizacji osoby brutalnej i nieobliczalnej, dla której ludzkie życie nie ma żadnej wartości, nie ma mowy o jakiejkolwiek resocjalizacji.