Pod koniec czerwca w Kaliszu doszło do tragedii. Kobieta skoczyła do rzeki, aby ratować swojego 13-letniego synka. Chłopiec przeżył, ale jego matka utonęła. Kobieta osierociła szóstkę dzieci. Osiem lat temu (7 lipca 2015 r) do podobnego zdarzenia doszło we wsi Szmurły (woj. podlaskie). Beata T. (+43 l.) wybrała się z córkami Klaudią (wówczas 12 l.) i Patrycją (+8 l.) nad staw położony pod lasem tuż za wsią. Niewielki, ogrodzony przerdzewiałym drutem kolczastym zbiornik na co dzień służył do pojenia krów, ale w gorące dni wielu mieszkańców okolicy szukało w nim odrobiny chłodu. Nagle młodsza z dziewczynek zachłysnęła się i w ułamku sekundy zniknęła pod wodą. Kobieta bez wahania skoczyła córce na ratunek, ale sama zaczęła się topić.
Starsza z dziewczynek pobiegła do najbliższych sąsiadów i poprosiła ich, aby wezwali pomoc. Po chwili zjawili się strażacy z OSP Szmurły. Wyciągnęli ciała z wody i rozpoczęli reanimację. Niestety matki i jej córki nie udało się uratować. 12-letnia Klaudia została tylko z tatą. Pani Beata i jej córeczka Patrycja spoczywają we wspólnej mogile na miejscowym cmentarzu parafialnym.