Apelację składał obrońca. Chciał uznania, że tłuczek do mięsa nie jest niebezpiecznym narzędziem i w związku z tym - zmiany kwalifikacji prawnej i łagodniejszej kary dwóch lat i dwóch miesięcy więzienia. Sąd odwoławczy wyrok utrzymał. Skazana ma też ekspedientce, która miała poważne obrażenia głowy i ręki, zapłacić 15 tys. zł zadośćuczynienia.
Do rozboju w sklepie spożywczo-monopolowym w Giżycku doszło blisko rok temu. Jak podawała wówczas miejscowa policja, młoda kobieta zaczęła rozmowę z ekspedientką, po czym z torebki wyciągnęła tłuczek do mięsa i uderzyła 56-latkę w głowę, potem zadawała jej ciosy po całym ciele. Doszło do szarpaniny, napadnięta kobieta uciekła ze sklepu. Wtedy napastniczka weszła za ladę i zabrała ze sklepowej kasy co najmniej 800 zł.
Czytaj też: Zamknęła klienta w sklepie. 38-latek najadł się do syta. Grozi mu do 3 lat więzienia
Kilka godzin później została zatrzymana i aresztowana. Postawiono jej zarzuty dokonania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i uszkodzenia ciała napadniętej kobiety. Oskarżona była też o drugie przestępstwo - kradzież zegarka wartego 1,5 tys. zł.
Oskarżona była doprowadzona na rozprawę, płakała, przepraszała, prosiła o łagodniejszy wyrok. - Bardzo się wstydzę tego co zrobiłam i bardzo żałuję - mówiła w swoim ostatnim słowie. Sąd odwoławczy zgodził się z oceną pierwszej instancji i wyrok utrzymał. Sędzia Jerzy Szczurewski mówił - uzasadniając to orzeczenie - że przestępstwo było zaplanowane i z pełną premedytacją zrealizowane, uderzenia były zadawane z dużą siłą w newralgiczne dla życia człowieka miejsca. Sąd podkreślił, że tak użyty tłuczek do mięsa jest "bez wątpienia" niebezpiecznym narzędziem. Jak mówił sędzia, decydującą kwestią było to, że tłuczek miał metalowe okucia i użyty w taki sposób, jak zrobiła to w czasie napadu 30-latka, stanowił niebezpieczne narzędzie już od pierwszego ciosu, a ciosów było wiele.
Odnosząc się do kary, sąd odwoławczy nie znalazł podstaw do jego złagodzenia. - Jedynym elementem łagodzącym, który mógł być tak przez nas oceniony, były dzisiaj wylewane na sali rozpraw łzy. Ale takich łez nie było po zadaniu ciosów, po zaborze pieniędzy (...). Nie było też żadnej skruchy po zakończonym działaniu - uzasadniał sędzia.
Dodał, że co prawda kobieta przyznała się, ale okoliczności napadu były już znane z zapisu monitoringu. Wyrok jest prawomocny.