Nigdy nie byłam w tak strasznym miejscu. Hejt na matkę i córkę. Na rozprawie pojawili się studenci prawa

i

Autor: Unsplash "Nigdy nie byłam w tak strasznym miejscu". Hejt na matkę i córkę. Na rozprawie pojawili się studenci prawa

Wszystko wyszło na jaw przypadkiem

"Nigdy nie byłam w tak strasznym miejscu". Hejt na matkę i córkę. Na rozprawie pojawili się studenci prawa

2023-06-01 11:53

W Białymstoku rozpoczął się proces dwóch kobiet oskarżonych o znęcanie się nad 26 psami, które znajdowały się w legalnie prowadzonej hodowli m.in. bulterierów. Z ustaleń śledztwa wynika, że zwierzęta były trzymane w złych warunkach, nie były też właściwie karmione.

Oskarżone to matka i córka, są w wieku 42 i 21 lat. Obie nie przyznają się. Odmówiły składania wyjaśnień. Starsza z kobiet mówiła w środę (31.05) przed sądem, że była gotowa składać wyjaśnienia ustnie na rozprawie, ale zrezygnowała z powodu obecności mediów, mówiła że ją to deprymuje i "czuje się osaczona". Zapowiedziała, że zrobi to w formie pisemnej.

Zanim proces ruszył, sąd oddalił wniosek obrońcy o całkowite wyłączenie jawności sprawy. Adwokat argumentował to ważnym interesem prywatnym jego klientek; mówił, że gdy w czasie śledztwa sprawa została nagłośniona, obie kobiety dotknęła fala internetowego hejtu, pojawiły się nawet groźby pod ich adresem. Sąd uznał jednak, że sprawa ma ważny wymiar edukacyjny i społeczny. Na pierwszej rozprawie w charakterze publiczności pojawili się studenci prawa.

Zarzuty postawione kobietom obejmują czas od marca do października 2019 roku i dotyczą prowadzenia hodowli psów we wsi Folwarki Małe (gmina Zabłudów). Prokuratura oskarżyła dwie kobiety, że znęcały się nad psami, co miało polegać na ich utrzymywaniu w niewłaściwych warunkach bytowania. Wszystkie zwierzęta, chodziło głównie o psy rasy bulterier i staffordshire bulterier, trzymane były w wiejskim domku o powierzchni ok. 30 m kw. Oskarżycielem posiłkowym jest w tym procesie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (TOZ). Oskarżonym kobietom grozi do 3 lat więzienia.

"Zastałam tam dramat, nigdy nie byłam w miejscu tak strasznym"

Sprawa znalazła się w zainteresowaniu TOZ, bo po wsi sąsiadującej z Folwarkami Małymi błąkała się suczka, jak się potem okazało, z tej hodowli. - Zastałam tam dramat, nigdy nie byłam w miejscu tak strasznym - mówiła Jaroszewicz pytana przez sąd o to, co zobaczyła na posesji, gdzie przeprowadzono kontrolę. Relacjonowała, że prawie wszystkie psy (23 z 26) były w dwóch pomieszczeniach w budynku, w klatkach kennelowych i transporterach. W środku było brudno (również w klatkach), śmierdziało, jedno z pomieszczeń było ciemne. Mówiła, że w drugim, jaśniejszym, warunki bytowania psów były nieco lepsze.

Czytaj też: Młoda matka znęca się nad psem. Zwierzę piszczy z bólu. Okrutne zachowanie 24-latki [WIDEO]

- Starsza z kobiet zachowywała się tak, jakby zupełnie nie rozumiała co się dzieje, bo wydaje mi się, że ona była pewna, że jest wszystko w porządku. Że tak, jak jest tam na miejscu, tak ma być. Mówiła, że wszyscy tak hodują te psy, że ona nie zdążyła dziś posprzątać, bo została zaskoczona z samego rana. Ale tam było widać, że nie jest to jednodniowe, to były wielotygodniowe zaniedbania - mówiła Jaroszewicz.

Kolejne rozprawy sąd wyznaczył na czerwiec, będzie wtedy kontynuował przesłuchania świadków. Jak podawał wcześniej TOZ, psy z tych hodowli przebywają w tzw. domach tymczasowych; zostały właścicielkom hodowli odebrane decyzją burmistrza Zabłudowa.

Białystok. Kobieta znęca się nad psem. Zwierzę piszczy z bólu. Okrutne zachowanie 24-latki
Sonda
Czy kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny być wyższe?