Makabra podczas libacji w Szczuczynie
Do makabrycznego zdarzenia doszło w marcu 2023 roku w Szczuczynie pod Grajewem. Służby ratunkowe zostały wezwane do 54-letniego mężczyzny, który stracił trzy palce. Pierwsze informacje, które policja dostała od ratowników medycznych, mówiły o wypadku podczas prac przy domu i samookaleczeniu.
Kilka dni później prawda wyszła na jaw. Okazało się, że za odcięciem palców stał 33-letni mężczyzna, a do zdarzenia doszło podczas suto zakrapianej alkoholem libacji. Agresor sięgnął po siekierę, bowiem jego starszy kompan – mimo ostrzeżeń – wziął piwo. Dlatego otrzymał uderzenie siekierą w lewą dłoń.
Sąd Okręgowy w Łomży uznał oskarżonego za winnego dokonanej w ten sposób amputacji paliczków trzech palców, które to obrażenia stanowią trwałe, istotne zniekształcenie i zeszpecenie ciała. Nieprawomocnie skazał go na 3,5 roku więzienia.
W czwartek, 29 lutego, sprawą zajął się Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Apelację złożył obrońca, który wnioskował o łagodniejszą karę - roku więzienia. Zwracał uwagę na okoliczności łagodzące, mówił, że między sprawcą i ofiarą doszło do pojednania, a sprawca nie był wcześniej karany. - Oczywiście alkohol nie jest okolicznością łagodzącą, ale to miał być żart. Żart może niewybredny i tragiczny, bo nastąpił znaczny uszczerbek na zdrowiu - mówił w mowie końcowej mec. Leszek Werpachowski.
Prok. Bogusław Dereszewski z Prokuratury Rejonowej w Grajewie chciał oddalenia apelacji i utrzymania wyroku. W jego ocenie, nie był to żart czy jedynie próba nastraszenia. Zwracał uwagę, że sprawca użył niebezpiecznego narzędzia - siekiery, a wcześniej groził znajomemu, że "jeżeli będzie dalej sięgał po piwo, to zostanie mu odrąbana ręka". Prokurator mówił też, że nie doszło do pojednania, choć przed sądem w Łomży padły słowa przeprosin.
Sąd apelacyjny zdecydował
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności. Skazany za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ma też zapłacić pokrzywdzonemu 25 tys. zł nawiązki. - Cała sytuacja nie ma cech nieszczęśliwej zabawy. To nie była zabawa, rozrywka czy głupi żart - mówił w uzasadnieniu przewodniczący składu orzekającego, sędzia Grzegorz Skrodzki. Podkreślał, że była to sytuacja, w której zachowanie późniejszej ofiary nie spotkało się z akceptacją oskarżonego, który - jak mówił sędzia - „lojalnie go uprzedził, żeby ten po to piwo nie sięgał”.
- Panowie nie bawili się, kto zdąży uciec przed siekierą, tylko po prostu jeden drugiemu, w pewien specyficzny sposób, wymierzył sprawiedliwość za to, że tamten się go nie słuchał i sięgał po piwo, które nie stanowiło jego własności, czy też po które nie powinien sięgać - mówił sędzia.
Odnosząc się do wysokości kary sąd odwoławczy zwrócił uwagę, że 3,5 roku więzienia to kara zbliżona do najniższej, przewidzianej za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wyrok jest prawomocny.