Do tego zdarzenia doszło w kwietniu 2021 roku. Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem oskarżyła w tej sprawie trzech spokrewnionych ze sobą mężczyzn: to bracia i syn jednego z nich. Temu ostatniemu, 17-letniemu wówczas chłopakowi zarzuciła, że dwa razy potrącił samochodem mężczyznę. Uderzył go przodem najpierw raz, potem zawrócił i zrobił to powtórnie. Poszkodowany doznał obrażeń m.in. głowy, ale nie zagrażały one bezpośrednio życiu.
Szokujące sceny na stacji paliw w Ciechanowcu. Zaczęło się od kłótni
Zaczęło się od kłótni, którą sprowokował pokrzywdzony mężczyzna - Krystian K. Był pod znacznym wpływem alkoholu. Był w towarzystwie kolegi. "Nagabywani przez pewien czas nie dali się sprowokować, do chwili gdy Radosław B. złapał za odzież Patryka W. Dawid W. chciał udzielić bratankowi pomocy, ale został uderzony przez Krystiana w twarz, aż się przewrócił. Wówczas Patryk W., który zdołał odepchnąć B. ruszył na pomoc swojemu wujkowi, którego K. nadal atakował. Patryk W. uderzył go kilkakrotnie w głowę i obaj z wujkiem zaczęli wypychać napastników w głąb placu" - czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego w Łomży.
Następnie Patryk W. wsiadł do samochodu i potrącił przodem autem Krystiana K. Potem najechał na mężczyznę ponownie.
Patryk wrócił po rodzinę
17-latek odjechał, a następnie wrócił z ojcem i wujkiem. Wtedy doszło do pobicia potrąconego mężczyzny. Napastnicy mieli używać nie tylko kawałka drewna, ale i paralizatora. Prokuratura całe zdarzenie zakwalifikowała jako usiłowanie zabójstwa i pobicie. 17-latkowi (na stałe mieszkającemu z rodziną w Belgii) zarzuciła usiłowanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Oceniła, że na terenie stacji paliw w Ciechanowcu chłopak celowo skierował swój samochód w mężczyznę, potrącił go, po czym zawrócił i uderzył go ponownie, gdy ten podnosił się z ziemi.
17-latek skazany za doprowadzenie do ciężkich obrażeń i udział w pobiciu
W kwietniu Sąd Okręgowy w Łomży skazał całą trójkę, ale uznał, iż nie można w tej sprawie mówić o usiłowaniu zabójstwa. Młody kierowca został skazany za usiłowanie doprowadzenia do ciężkich obrażeń i za udział w pobiciu. W jego przypadku kara łączna to 1,5 roku więzienia. Dwaj pozostali mężczyźni zostali nieprawomocnie skazani za udział w pobiciu na kary po 8 miesięcy w zawieszeniu.
Apelacje złożyły wszystkie strony
Prokuratura nadal stoi na stanowisku, że zachowanie 17-latka kwalifikuje się do uznania, iż usiłował dokonać zabójstwa. Chce dla niego za takie przestępstwo 8 lat więzienia lub - jeśli sąd zastosowałby nadzwyczajne złagodzenie kary, bo sprawca był wówczas niepełnoletni - odpowiednio surowej sankcji przy takiej kwalifikacji.
Obrona wnioskuje o karę w zawieszeniu dla kierowcy. Obrońca mec. Michał Miller mówił, że to nie jego klient był napastnikiem, i to on został najpierw zaatakowany, przez dużo większego, nietrzeźwego mężczyznę, "co, do którego mógł czuć realne zagrożenie". - Chciał odeprzeć ten atak, bronił się, w pewnym momencie emocje wzięły górę, ze strachu wsiadł do tego samochodu i zrobił to, co zrobił - mówił.
Zwracał uwagę, że potrąconemu "nic poważnego się nie stało", a obrażenia to "delikatne otarcia, jakieś siniaki". Przyznał, że doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej. "Oskarżony został zmuszony, żeby się bronić i zareagował jak zareagował, ale nie chciał tego, nie planował, to wszystko było pod wpływem emocji" - dodał mec. Miller.