Policjanci otrzymali zgłoszenie, że z kamienicy w centrum Białegostoku został wyrzucony pies. Funkcjonariusze pojechali na miejsce, gdzie zobaczyli leżącego na chodniku psa. - Zwierzak był zaniedbany, ledwo oddychał. Jak ustalili policjanci, zwierzę zostało wyrzucone z balkonu, z 2 pięta i spadło na beton. Osoby zgłaszające widziały na tym balkonie kobietę, która schowała się do mieszkania - informuje oficer prasowy KMP w Białymstoku. Pracownicy schroniska zabrali poturbowanego psa do weterynarza, a policjanci udali się do mieszkania, z którego wyrzucono psa, ale nikt im nie otworzył. - Później policjanci otrzymali ponowne zgłoszenie, że lokator mieszkania, z którego został wyrzucony pies, próbuje dostać się na klatkę i nie może wejść. Funkcjonariusze ponownie pojechali na miejsce i razem z mężczyzną weszli do mieszkania, gdzie przebywała 42-letnia kobieta wraz z konkubentem - kontynuuje oficer prasowy. Przebywający w mieszkaniu mężczyzna twierdził, że nie wie, co się stało z psem. Całej sytuacji zaprzeczała również konkubina mężczyzny, podkreślając, że przez cały dzień była w mieszkaniu.
Czytaj też: 26-latek udusił dwa psy, bo za głośno szczekały
- Jak ustalono z relacji świadków, kobieta była widziana na balkonie. 42-latka została zatrzymana i trafiła do policyjnego aresztu. Badanie alkomatem na zawartość alkoholu wykazało blisko 2 promile w jej organizmie. Policjanci ustalają w tej chwili zakres odpowiedzialności kobiety. Gdy wytrzeźwieje, najprawdopodobniej usłyszy zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem - informuje oficer prasowy. Za ten czyn grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Policjanci sprawdzają również, czy trzymane w domu drugie zwierzę nie było zaniedbywane.