Wilk na smyczy

i

Autor: Lasy Państwowe, Arkadiusz Juszczyk Wilk na smyczy

Podlaskie: Znamy dalsze losy wilka złapanego na smycz! [ZDJĘCIE]

2017-12-06 9:22

We wtorek 21 listopada pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska dostarczyli do Przytuliska młodego wilka. Tydzień później młoda wadera wyruszyła w podróż do Nadleśnictwa Olsztynek. 

Przypomnijmy, że 21 listopada miała miejsce nietypowa sytuacja. Do mężczyzny spacerującego z psem po Białymstoku podszedł wilk. Spacerowicz niewiele myśląc przepiął ze swojego pupila obrożę i złapał wilczka na smycz. 

- Wstępne oględziny młodej wadery nie wykazały żadnych widocznych urazów fizycznych. Zwierzę było wystraszone i zdezorientowane, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Jasne było, że coś nie gra. Zwierzę zachowywało się na tyle spokojnie (lub też nienaturalnie), że ów Pan zapiął je na smycz - mówi Arkadiusz Juszczyk z Nadleśnictwa Krynki. 

Wilk zdradzał oznaki prób odchowania przez człowieka. Nie wykazywał żadnych oznak szacunku do homo sapiens. Dlatego jego powrót do natury stoi pod dużym znakiem zapytania. Ponadto wilk nie mógł zostać w Nadleśnictwie Krynki, ponieważ jego lokum nie było przystosowane do tak dużego zwierzęcia. Leśnicy podjęli decyzję, że wadera zostanie przetransportowana do Nadleśnictwa Olsztynek. 

 Dlaczego nie do ZOO?

Ogród zoologiczny "Akcent" nie został wzięty pod uwagę, ponieważ w pierwszej kolejności postanowiono zwierzę przywrócić naturze i dopiero jeśli to się nie uda zamknąć je na ogrodzonym terenie. 

>>> TOP 10 atrakcji Podlasia. Warto to zobaczyć [GALERIA]

Podróż do Nadleśnictwa Olsztynek.

Pracownicy Nadleśnictwa Olsztynek, Pan Leszek i Jacek przyjechali do Przytuliska z zamiarem przewiezienia wadery do ośrodka Napromek.

- Cała akcja usypiania i wkładania zwierzęcia do skrzyni transportowej trwała ponad 4 godziny, ale cóż - zwierzę jak to klasyczny dzikus, nie chciało współpracować. Do tego dochodził fakt, że w pobliżu było pełno kamer oraz osób z telewizji, co zdecydowanie podbijało poziom stresu u młodej wadery, a to z kolei skutkowało znacznie zwiększonym metabolizmem, a zatem również większą odpornością na środek uspokajający - relacjonuje Arkadiusz Juszczyk.

28 listopada wreszcie jednak się udało i młoda wadera pojechała do Napromka.

Co dalej z młodą waderą?

Po okresie obserwacji zostanie podjęta decyzja czy będzie ją można zwrócić naturze, czy też trzeba będzie znaleźć jej ośrodek przystosowany do jej potrzeb i w nim ją umieścić.

Zostanie również pobrane od niej DNA, gdyż na tej podstawie w przypadku jej powrotu do natury określi się miejsce, w którym będzie mogła funkcjonować z lokalną watahą.

>>> Wypadek na trasie Białystok - Mońki. Droga jest zablokowana