W czwartek, 20 stycznia, Adam Wajrak, przyrodnik i dziennikarz Gazety Wyborczej napisał, że stado ok. 20 żubrów znalazło się w śmiertelnej pułapce na granicy polsko-białoruskiej. - Między płotami w Puszczy powstały kieszenie, które stały się śmiertelną pułapką dla zwierząt. Między białoruską sistiemą, a polską concertiną (drutem żyletkowym) jest zamkniętych i skazanych de facto na śmierć głodową około 20 żubrów. To dość pewna informacja pochodząca i z białoruskich źródeł i polskich nazwijmy to wojskowych. Te żubry to są nasze żubry, które zwyczajowo przechodziły granicę i dochodziły do białoruskiego płotu, który czasami jest głęboko na wschód od granicy (nawet do 2 km). Ich powrót został odcięty przez drut żyletkowy – napisał na swoim profilu na facebooku.
Ministerstwa Klimatu i Środowiska zaprzecza
Jak wynika z opublikowanego w piątek, 21 stycznia, na stronach Ministerstwa Klimatu i Środowiska komunikatu, służby graniczne wraz z pracownikami Białowieskiego Parku Narodowego oraz ekspertami specjalizującymi się w ochronie żubrów, nie potwierdziły informacji, że między ogrodzeniami na wschodniej granicy kraj przebywa 20 żubrów.
Polecany artykuł:
Wskazano, że pojedyncze osobniki widywane są po stronie białoruskiej. Napisano, że od początku trudnej sytuacji na granicy, polskie służby przyrodnicze, w tym pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego, pozostają w ścisłej współpracy ze służbami mundurowymi, monitorując sytuację przebywających tam zwierząt. - Obserwowany na granicy martwy żubr – według oceny ekspertów – był w podeszłym wieku, a śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych – czytamy w komunikacie.
Tak może wyglądać zmodernizowana stacja Białystok [ZOBACZ WIZUALIZACJE PONIŻEJ]
Dodano, że zgodnie z informacjami uzyskanymi z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w planowanym trwałym grodzeniu, w miejscach naturalnie występujących korytarzy migracji, przewidziano przejścia dla zwierząt.