Śledztwo wznowiono na wniosek wrocławskich śledczych, którzy przeanalizowali wypowiedzi byłego księdza Jacka Międlara. Dochodzenie prowadzone było już dwa lata temu przez prokuraturę w Białymstoku. W kwietniu 2016 r. jeszcze wtedy jako ksiądz Jacek Międlar wygłosił kazanie w białostockiej katedrze z okazji 82. rocznicy powstania ONR. Głosił tam kontrowersyjne poglądy, które później skandowano podczas demonstracji. Do prokuratury wpłynęło wówczas zawiadomienie o szerzeniu mowy nienawiści w trakcie mszy.
Śledztwo prowadził prokurator Bartłomiej Horba. Jak podaje tvn24.pl, prokurator zebrał dowody przeciwko Międlarowi, ale sprawa została umorzona przez ówczesnego przełożonego Horby, Marka Czaszkiewicza, który dwa dni po zamknięciu dochodzenia dostał awans na szefa Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Obecnie jest on doradcą marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego.
W piątek, 3 sierpnia, prokuratura na wniosek śledczych wznowiła śledztwo. Istnieje taka możliwość, bowiem wcześniejsze dochodzenie zostało umorzone na etapie postępowania przygotowawczego i wówczas nikt nie usłyszał zarzutów. Białostocka prokuratura ma zbadać nie tylko sprawę wypowiedzi Międlara z kwietnia 2016, ale również jego późniejsze słowa m.in. z demonstracji we Wrocławiu.
Przypomnijmy, że Jacek Międlar został usunięty ze stanu duchownego za głoszenie antysemickich i rasistowskich poglądów. były duchowny znany jest ze swoich sympatii z Obozem Narodowo-Radykalnym. Międlar został już raz skazany na ograniczenie wolności w postaci prac społecznych za obrazę posłanki Joanny Scheuring-Wielgus.