Leszek (51 l.) i Małgorzata (+53 l.) J. sprowadzili się w okolice Wysokiego Mazowieckiego (woj. podlaskie) ponad 10 lat temu. W pobliskiej wsi Osipy-Zakrzewizna kupili skromną posiadłość, gdzie wychowywali syna i cierpiąca na zespół Downa córkę Weronikę (+22 l.). Niedługo w ich związku zaczęło się psuć. Rozwiedli się i kobieta opuściła dom razem z niepełnosprawną córką. Syn został z ojcem. Małżeństwo miało jeszcze jedną córkę. 28-latka w styczniu 2019 roku popełniła samobójstwo.
Czytaj także: Białystok. Kobieta leżała w krzakach przy rzece. Była bosa. Poszukiwania trwały wiele godzin
Przed miesiącem małżonkowie postanowili raz jeszcze dać sobie szansę na wspólne życie. Znów zamieszkali pod jednym dachem i starali się zapomnieć stare urazy.
– Żona rzuciła nawet pracę, by lepiej zaopiekować się naszą Weroniczką – opowiada pan Leszek.
Mężczyzna utrzymywał rodzinę z pracy w mleczarni. Feralnego dnia wrócił z porannej zmiany. To, co wtedy ujrzał, już nigdy nie pozwoli mu spokojnie zasnąć. Żona i córka były martwe. Kobieta najprawdopodobniej udusiła córkę poduszką, a następnie się powiesiła. – Nigdy bym nie pomyślał, że może się coś takiego stać – rozpacza wstrząśnięty pan Leszek.
– Śledztwo prowadzone jest w sprawie zabójstwa oraz namowy, bądź udzielenia pomocy do targnięcia się na własne życie poprzez powieszenie. Czekamy na wyniki sekcji zwłok – wyjaśnia Rafał Kaczyński z Prokuratury Okręgowej w Łomży. – Kobieta pozostawiła zapiski, które mogą być rodzajem listu pożegnalnego – dodaje tajemniczo prokurator.