Do zdarzenia doszło 7 lat temu, kiedy do szpitala zgłosiła się kobieta w 39. tygodniu ciąży, która skarżyła się na bóle brzucha. Rezydent nie zdecydował się na zlecenie badań i na czas nie wykonał cesarskiego cięcia, czym nieumyślnie doprowadził do śmierci dziecka.
Lekarza był już uniewinniony przez sąd pierwszej instancji, ale z wyrokiem nie zgadzali się zarówno prokuratura jak i pełnomocnik oskarżonego. Obie strony złożyły w tym procesie apelację.
Sąd odwoławczy nie znalazł powodów, aby zakwestionować wyrok pierwszej instancji. - Nie ma dowodów na winę lekarza, zdarzenie ocenić można jako nieszczęśliwy zbieg zdarzeń - mówił sędzia Dariusz Gąsowski:
W całym procesie sąd musiał posłużyć się wiedzą specjalistyczną aż trzech niezależnych zespołów biegłych. Wyrok jest prawomocny.