Zadbana działka rekreacyjna państwa Olejniczaków z Hajnówki położona jest na odludziu w miejscowości Budy nad Zalewem Siemianówka. Małżonkowie od lat spędzali tam każda wolną chwilę. Feralnego wieczora położyli się spać osobno – jedno z nich w domku letniskowym, drugie w ustawionej kilka metrów obok przyczepie kempingowej. Pożar zaskoczył ich tuż przed północą, nie próbowali nawet uciekać. Nikt też nie zauważył strzelających w niebo płomieni, a na dopalające się pogorzelisko natrafiła dopiero rano spacerująca nieopodal zielarka.
– Rodzice mieli już swoje lata, tata chrapał, więc to, że spali osobno, wcale mnie nie dziwi – opowiada syn małżonków Krzysztof Olejniczak (35 l.). – Dziwne natomiast jest to, że przed położeniem się spać nie zamknęli samochodu. Nie było też posprzątane, a to nie jest w stylu mojej mamy – wyjaśnia 35-latek.
Mężczyznę dziwi też fakt, że na ocalałym z pożaru stoliku były... trzy, a nie dwa nakrycia, co sugerowałoby, że jego rodzice przed śmiercią biesiadowali z kimś nieznajomym. Czy osoba ta wiedziała, że pani Krystyna kilka godzin przed śmiercią wypłaciła z banku 5 tys. zł? Pieniędzy tych nie udało się odnaleźć. Podobnych niejasności młody mężczyzna ma więcej. Nie może pojąć, że pożar w jednej chwili wybuchł w dwóch budynkach jednocześnie i żadne z rodziców nie zdołało się uratować. Zastanawiają go też zabezpieczone na miejscu ślady łatwopalnej substancji...
– Nie chcę nikogo oskarżać, chcę tylko poznać prawdę o śmierci swoich rodziców – zapewnia pan Krzysztof.
Mężczyzna dodaje, że jest zawiedziony ślamazarnością policji i prokuratury, która wyjaśnia tę sprawę i dlatego zdecydował się na skorzystanie z usług Krzysztofa Rutkowskiego (59 l.). – Prowadzimy czynności – potwierdza tylko słynny detektyw, nie zdradzając szczegółów.