Aktor z „U Pana Boga…” przeszedł dramat. Rola skończyła się kalectwem

2025-11-14 15:30

Adam Zieleniecki, znany szerokiej publiczności jako policjant Adam z kultowej serii „U Pana Boga…”, po raz pierwszy opowiada o dramacie, który rozegrał się podczas zdjęć. Niewinne z pozoru obtarcie przerodziło się w poważne powikłania cukrzycowe.

  • Aktor od lat zmagał się z cukrzycą.
  • Do dramatycznych powikłań doszło na planie filmu.
  • Niewielkie otarcie zmieniło się w ranę zagrażającą amputacją stopy.
  • Lekarze postawili ultimatum: amputacja palców albo utrata stopy.
  • Po operacji wrócił do pracy, choć pełnej sprawności nie odzyskał.
  • Dziękuje lekarzom i apeluje do innych chorych o ostrożność.

To wyznanie wstrząśnie fanami kultowych filmow z serii "U Pana Boga w...". Adam Zieleniecki (64 l.), gwiazda Białostockiego Teatru Lalek, szerszej publiczności znany z roli policjanta Adama w filmach Jacka Bromskiego, dopiero teraz, przy okazji Światowego Dnia Cukrzycy, ujawnia swój dramat. - Od lat zmagałem się z cukrzycą. Ale choroba rozwijała się powoli. Szybki rytm pracy może też nie zawsze sprzyjał dbaniu o siebie. Dramat rozpoczął się na planie filmu - opowiada.

– Nie czułem, że uciskają mnie buty. A przy cukrzycy to może być śmiertelna pułapka – mówi Super Expressowi. Problem polega na tym, że cukrzyk nie czuje bólu. Niektórzy chorzy parzą się, myjąc nogi w za gorącej wodzie. Niektórzy chodzą cały dzień z kamykiem w bucie. I podobnie było z Adamem Zielenieckim. Przez cały dzień chodził w lekko za ciasnych butach od kostiumu. – Wystarczyło kilka godzin. Zrobił się bąbel, potem rana. A ja nadal nic nie czułem opowiada.

Rana zamiast się goić, pogarszała się z każdym dniem. Diagnoza lekarzy była brutalna: albo amputacja dwóch palców i kilku kości, albo za chwilę straci pan całą stopę.

– To był szok. Myślałem tylko: Jak ja będę grał? Przecież na scenie często muszę biegać, czasem zatańczyć, skoczyć... – wspomina Zieleniecki. - Ale nie było innego wyjścia. Albo teraz poświęcę palce, albo stracę stopę a może i życie.

Po operacji długo dochodził do siebie. Pełnej sprawności nie odzyskał, ale dalej gra. - Scena to moje życie. A aktor musi umieć zagrać wszystko. Nawet pełnosprawnego, wbrew warunkom - podkreśla.

Dziś dziękuje lekarzom z całego serca, zwłaszcza prof. Małgorzacie Szelachowskiej. – Gdyby nie ona, pewnie straciłbym stopę. A tak... chodzę, pracuję, gram. I razie wszystko jest w porządku – mówi z ulgą.

Czytaj też: "Palec czy papierosy?" Emeryt podjął dramatyczną decyzję. Dziś ma i kciuka i nowe życie

Aktor apeluje też do innych chorych: – Sprawdzajcie stopy, pilnujcie butów, nie lekceważcie niczego. Ja zapłaciłem wysoką cenę, żeby zrozumieć, jak zdradliwa jest cukrzyca.

To historia, która mrozi krew w żyłach. I przypomina, że czasem o życiu decyduje... jeden uciskający but.

Małgorzata Sadowska mówi o premierze „U Pana Boga w Królowym Moście" i wspomina Emiliana Kamińskiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki