Migranci na granicy polsko-białoruskiej

i

Autor: East News Migranci na granicy polsko-białoruskiej

Białorusini kazali zjeść migrantowi polskie banknoty. Przystawili bagnet do gardła

2021-12-10 18:16

Kurdyjski lekarz pracujący w szpitalu w Bielsku Podlaskim leczy migrantów z Iraku oraz Syrii. Mężczyzna rozmawiał z dziennikarką "Dużego Formatu" i opowiedział wstrząsające relacje migrantów o tym, jak są traktowani na Białorusi. - Przeżywają horror. Bo kulturalnie było tylko na początku, gdy po wylądowaniu jechali do hotelu - mówi dr Arsalan Azzaddin.

Mimo że kryzys na polsko-białoruskiej granicy nieco przygasł, to wciąż dochodzi do nielegalnych próg sforsowania ogrodzenia. Minionej doby (9 grudnia) granicę próbowało przekroczyć 121 osób. W przypadku, gdy migrant potrzebuje pomocy lekarskiej, trafia do szpitala. "Duży Format" Gazety Wyborczej rozmawiał z doktorem Arsalanem Azzaddinem ze szpitala w Bielsku Podlaskim. Lekarz jest Kurdem i od 40 lat mieszka w Polsce. Opisuje historie pacjentów, którym pomaga. - Nie wiedzieli, co ich tu spotka, bo przecież nie ryzykowaliby życia swoich dzieci - mówi doktor dziennikarce Dużego Formatu. - A często są to nawet roczne maluchy. Ci ludzie tygodniami siedzą w lesie bez dachu nad głową. Przeżywają horror. Bo kulturalnie było tylko na początku, gdy po wylądowaniu jechali do hotelu. Później pakowano ich jak zwierzęta do samochodów ciężarowych i od momentu, kiedy trafili do lasu, zaczynał się dramat, o którym trudno słuchać - dodaje lekarz.

Trafiają do niego pacjenci głównie z Iraku i Syrii. - Jedna kurdyjska kobieta opowiadała, że obok niej przez trzy dni umierała kobieta z dzieckiem. Nikt nie reagował. Ludzie mówią, że w lasach jest dużo trupów. Ich ciała już rozszarpują zwierzęta - mówi dr Azzaddin.

Czytaj też: Gdzie jest 4-letnia Eileen? Na granicy polsko-białoruskiej zaginęło dziecko migrantów z Iraku

Arsalan Azzaddin opowiada o wstrząsających praktykach białoruskich funkcjonariuszy: pobicia, szczucie psami. "Młody sportowiec opowiadał, że Białorusini zabrali mu wszystko, co miał przy sobie, i jak zobaczyli polskie banknoty, to wsadzili mu do ust i kazali zjeść. Bagnet przystawili do gardła i czekali, aż połknie" - czytamy w artykule opublikowanym na stronie "Dużego Formatu". Mężczyzna opisuje też historię kobiety, która nie miała czym nakarmić swojego dziecka. Poprosiła białoruskiego żołnierza o wodę, żeby zrobić mleko, a ten rozsypał mleko na ziemi i podeptał. Czytaj też: Olchówka. W lesie znaleziono zwłoki mężczyzny. Miał przy sobie nigeryjski paszport

Sonda
Imigranci szturmują polską granicę. Co powinien zrobić rząd?
Szturm migrantów na przejście w Kuźnicy